"Nocna straż" (1995) - telewizyjna produkcja, oparta na opowiadaniu Alistaira MacLeana, kontynuacja "Pociągu śmierci" z 1993 roku. Agent Michael Graham (Pierce Brosnan) oraz wysłanniczka ONZ Sabrina Carver (Alexandra Paul) mają odnaleźć fałszerza dzieł sztuki. Trop prowadzi ich do Hong Kongu, gdzie okazuje się, że nie mają do czynienia ze zwykłym fałszerzem, ale całą siatką terrorystyczną, która za pomocą nowoczesnego satelity zamierza szpiegować wszelkie mocarstwa świata i wzbogacać się, działając na ich niekorzyść. Mike i Sabrina muszą zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. "Nocna straż" to niestety mało ciekawy projekt i choć początkowo wydaje się interesujący, tak im dalej, tym gorzej, a całość sprawia wrażenie uboższej, nużącej, mniej efektownej wersji Bonda. Postać odgrywana przez Brosnana - agent Mike popija nawet Martini (choć nie takie jak 007), nie stroni od hazardu, bajeruje kobiety, bierze udział w karkołomnych akcjach i posługuje się technologicznymi gadżetami. Zawsze również potrafi najtrafniej ocenić sytuację. Aktor ten ma tutaj niezłą stylówkę (długie włosy, wąsy), która moim zdaniem bardziej mu pasuje niż przylizana fryzura z grzywką i gładko ogolona twarz; czuje się swobodnie w swojej roli i przy okazji wprawia się do występu w "GoldenEye", chociaż niestety nie ratuje "Nocnej straży". Sama intryga także nie porywa i jest trochę bełkotliwa, okraszona modnymi w tamtym okresie wątkami broni satelitarnej, potencjalnie zapewniającej możliwość władzy nad światem czy innymi zagrożeniami związanymi z rozwojem technologii i komputeryzacji.
W tytule tym przewija się również motyw fałszowania słynnych, drogocennych obrazów - jakoś nigdy nie przepadałem za filmami opowiadającymi o tym zjawisku, więc i tym razem byłem zwyczajnie znudzony słuchając dialogów o tym, jak ważne, piękne oraz bezcenne są dzieła sztuki poszczególnych artystów. Tempo "Nocnej straży" także zawodzi, jest ślamazarne i jedynie pierwsze minuty przedsięwzięcia trzymają w napięciu, kiedy Graham i jego partner są ostrzeliwani przez nieprzyjaciela na plaży w Afryce Północnej. Później nie dzieje się absolutnie nic godnego uwagi, zaś wszelkie strzelaniny czy pościgi są kompletnie beznamiętne, nieemocjonujące. Łatwo dostrzec, że autorzy tego utworu nie dysponowali zbyt wysokim budżetem i od strony technicznej prezentuje się on biednie. W niektórych ujęciach podczas wystrzału z pistoletu czy karabinu nawet nie ma iskier/ognia wydobywającego się z lufy, a jedynie sam efekt dźwiękowy. W jednej scenie też posłużono się CGI, by dodać rozbłysk. Klimatu lat 90. również tu nie uświadczymy; film ten wygląda jak nakręcony gdzieś w 1999/2000 r. i niestety pozbawiony jest uroku widowisk z połowy lat 90. "Nocna straż" nie przekonała mnie do siebie i chociaż nie uważam jej za jakiegoś gniota, to na pewno nie zasługuje na miano dobrej czy nawet średniej. Moja ocena to 4/10, obraz ten mam nagrany z dawnego TVP, czyta go bodaj Zdzisław Szczotkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)