"Rozkaz" aka "Zakon" (2001) - obok "Skazanego na piekło" to jeden z ostatnich filmów Jan-Claude'a Van Damme'a, cieszących się umiarkowaną popularnością i mających dość przyzwoity poziom. Realizowano go w momencie, gdy kariera gwiazdora zaczęła znacznie podupadać, ale jego nazwisko jeszcze skutecznie przyciągało widzów. Rudy Cafmeyer (JCVD) to lekkoduch, który żyje z kradzieży i handlu historycznymi, wartościowymi przedmiotami oraz zabytkami. Pewnego dnia mężczyzna dowiaduje się, że jego ojciec, archeolog i kustosz muzeum zaginął. Trop prowadzi do Jerozolimy i tajemniczej, średniowiecznej sekty - przed zniknięciem, tata Rudy'ego odnalazł poszukiwany przez nią, ostatni rozdział księgi "Fazar", spisanej przez samego założyciela zakonu. "Rozkaz" (ach to dosłowne, bezmyślne tłumaczenie oryginalnego tytułu "The Order") został utrzymany w konwencji przygodowo-komediowej i filmowano go na tle malowniczych plenerów Izraela. Van Damme wciela się tu w postać nietypową dla siebie, a mianowicie w beztroskiego wesołka, awanturnika, który stale szuka guza. Belg gra całkiem nieźle, widać, że przed kamerą czuje się swobodnie i ochoczo się wygłupia (biega chociażby w stroju ortodoksyjnego Żyda z pejsami po Starym Mieście w Jerozolimie, zbija "piątki" z tatkiem i notorycznie pozuje na luzaka), aczkolwiek taka rola moim zdaniem nie pasowała do niego. Podczas seansu stale odnosiłem wrażenie, że skrojono ją pod młodego Jackie Chana z okresu "Pijanego mistrza" czy "Policyjnej opowieści". Zresztą - Chan nawet w średnim wieku z powodzeniem kreował zabawnych, nieporadnych facetów, natomiast 41-letni wówczas Van Damme wyglądał raczej poważnie i dość osobliwie się prezentował, zachowując się jak nieodpowiedzialny nastolatek.
Z łatwością można też dostrzec, że "Zakon" inspirowany był takimi obrazami jak "Zbroja Boga" z Jackie Chanem (cały wątek średniowiecznej sekty, podobne akcenty humorystyczne, nawet wpadki z planu i fragmenty scen walk, umieszczone przed napisami końcowymi) oraz "Indiana Jones i ostatnia krucjata" (motyw poszukiwania zaginionego rodzica, odmienne charaktery ułożonego, podstarzałego ojca i syna narwańca). Zapożyczenia te nie są jednak jakieś rażące ani nie psują dobrej zabawy, choć sprawiają, że film staje się momentami bardzo przewidywalny. Pojedynki są dobrze nagrane i efektowne, lecz czasem widać, że postawiono głównie na ich widowiskowość, a nie na jakikolwiek realizm - gdy Rudy walczy z jednym z członków zakonu, to obaj, na zmianę, raz po raz kopią z obrotu oraz unikają uderzenia przeciwnika. Takie kilkukrotne kopanie pod rząd w powietrze jest dość bezsensowne i dziwne, że żaden z nich nie wykorzystał tego na swoją korzyść, np. nie podciął nóg oponenta, zwłaszcza, że ciągle powtarzano te same ruchy. Zdjęcia, które powstawały w Jerozolimie zostały ładnie uchwycone i miło było nacieszyć oko tamtejszymi widokami. Wszelkie sekwencje pościgów czy pogoni uliczkami wspomnianego miasta są jak najbardziej solidne - "Rozkaz" nie miał premiery kinowej w Stanach Zjednoczonych, ale wygląda niczym pełnoprawny projekt kinowy. Poza Van Damme'em, ze znanych nazwisk pojawia się tutaj epizodycznie legendarny Charlton Heston, Abdel Qissi (występował razem z Belgiem w takich hitach jak "Quest" czy "Lwie serce") oraz Brian Thompson, portretujący głównego antagonistę (szkoda tylko, że z tymi doczepianymi włosami i togą wypada dość groteskowo). Film ten ogląda się z przyjemnością, potrafi wciągnąć, a dynamiczne tempo sprawia, że widz nie ma prawa się na nim nudzić. Co prawda humor czasem jest wymuszony (choć nie zawsze), fabuła oklepana, protagonista odgrywany przez JCVD nieco przerysowany, ale da się na to przymknąć oko i miło spędzić czas. Moja ocena to 6/10, mam to na VHS od Warner, lektorem jest tam Maciej Gudowski. "Zakon" często był również emitowany przez Polsat, ale nie pamiętam, kto tam czytał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)