niedziela, 5 lipca 2020

"Opowieść wampira" (1992)

"Opowieść wampira" (1992) - Anne po stracie ukochanego mężczyzny podejmuje się pracy w bibliotece, w której stałym klientem jest tajemniczy Alex (Julian Sands). Kobieta nawiązuje z nim bliższą znajomość, lecz Alex skrywa pewien mroczny sekret... Okazuje się, że jest wampirem, ale podobnie jak Anne cierpi po stracie bliskiej osoby, zaś nowa bibliotekarka przypomina mu jego dawną miłość, Virginię. Film ten oparto na ciekawej tematyce (wątek życia wiecznego, naznaczonego samotnością, smutkiem oraz cierpieniem), a także obdarzono wyrazistym, gęstym klimatem, aczkolwiek zawodzi w nim przede wszystkim tempo i brak emocjonujących zwrotów akcji. Pierwsze minuty obrazu są dość angażujące, postać Alexa intryguje, wcielający się w nią słynny niegdyś Julian Sands gra całkiem dobrze, lecz im dalej, tym gorzej, a seans staje się coraz bardziej męczący. Fabuła do niczego właściwie nas nie prowadzi, niektóre sceny zostały użyte chyba tylko po to, by czymś wypełnić czas ekranowy, zaś relacje między postaciami są nijakie, płytkie. Szkoda, że nie wykorzystano potencjału tkwiącego w przedstawianej tu historii, aczkolwiek dwa lata po premierze "Opowieści wampira" powstał słynny "Wywiad z wampirem", którego scenariusz zbudowany był z podobnych motywów i wyszedł tysiąc razy lepiej.
Do plusów tego horroru z pewnością zaliczyć można krwawe momenty, choć jest ich tutaj jak na lekarstwo - Alex od czasu do czasu ukąsi jakiegoś bezdomnego czy szwendającego się po nocach łobuza i to właściwie tyle. Jakichś rewelacyjnych sekwencji gore czy charakteryzacji niestety nie uświadczymy, ale przynajmniej posoka tryska tak, jak powinna. Atmosfera jest odpowiednia, nutkę grozy chwilami da się poczuć, zaś nastrój bywa refleksyjno-sentymentalny, ale co z tego, skoro film zwyczajnie nudzi i łatwo na nim przysnąć (i to nieraz). Spokojnie można było skrócić go o połowę i właściwie nie stracilibyśmy niczego istotnego dla całości. "Opowieść wampira" jest niestety niedorobiona, toporna i widać dobrze, że odpowiadały za nią niekompetentne osoby - skrypt sam w sobie był nawet przyzwoity, wystarczyło go tylko nieco bardziej dopracować oraz sprawniej poprowadzić, by nie dominowała w nim monotonia i dzięki temu otrzymalibyśmy niezłe, wampirze, kameralne widowisko klasy B, ale cóż - musimy obejść się smakiem. Moja ocena to 3/10, ciężko mi cokolwiek dobrego powiedzieć o tym tytule prócz tego, że w rękach innych twórców miał szansę się udać. Posiadam go na kasecie wideo od VIM, lektorem tej wersji jest Janusz Kozioł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)