poniedziałek, 4 maja 2020

"Pirania 3D" (2010)

"Pirania 3D" (2010) -  luźny remake nieco zapomnianego horroru Joe'go Dante z 1978 r., nakręcony przez francuskiego reżysera, Alexandre'a Aja. Film został dość pozytywnie przyjęty w USA, szybko też zasłynął z powodu licznych scen zawierających nagość, gore i hardcorową brutalność, krytycy natomiast chwalili samoświadomość "Piranii 3D", jej wyrazistą, B-klasową konwencję oraz czarny humor. U nas, z tego co zauważyłem, produkcja ta nie cieszy się zbytnią popularnością, ale czytając niektóre recenzje czy wypowiedzi widzów, mam wrażenie, że pewna ich część w ogóle nie załapała umowności tego obrazu i starała się brać go na poważnie, mimo iż od samego początku doskonale widać, że jest celowo kiczowaty, a scenariusz do niego praktycznie nie istnieje - dominują tu ujęcia silikonowych biustów młodych, atrakcyjnych dziewcząt i krwawe sekwencje z tytułowymi rybami, pożerającymi wczasowiczów. Ponadto całość okraszono niewybrednymi żartami, głównie z seksualnymi podtekstami (nie jestem w stanie zliczyć, ile razy padło tutaj słowo "cycki") oraz urokliwą scenerią jeziora i miejscowości położonej w jego pobliżu. Czy ktoś naprawdę oczekiwał od "Piranii 3D", nawet po zapoznaniu się ze zwiastunami mówiącymi, w jakiej stylistyce będzie utrzymana, dreszczowca na miarę "Szczęk"? Zresztą... już w samym prologu Aja w satyryczny, czytelny sposób do nich nawiązuje i pierwszą ofiarą w jego "dziele" jest rybak, odgrywany przez... Richarda Dreyfussa, czyli gwiazdę wspomnianego hitu. Niektórzy mają chyba problem ze zrozumieniem tego, co oglądają i w jakim celu coś takiego powstało, a w tym przypadku nie było w tym nic trudnego - twórcy nawet nie kryli się z faktem, że chodzi im tylko o pokazanie jak największej ilości odgryzanych kończyn, okaleczanych ciał oraz odsłoniętych, wielkich piersi w 3D.
Fabuła prezentuje się mniej-więcej tak: pod powierzchnią wody jeziora Wiktoria dochodzi do trzęsienia ziemi, które powoduje pęknięcie dna zbiornika i utworzenie się szczeliny, z jakiej wydostają się prehistoryczne piranie, do tej pory żyjące w niedostępnych głębinach, skrywanych pod gruntem jeziora. Wygłodniałe, mięsożerne ryby wyruszają na łowy, a będą miały czym się zajadać - nad wodę przybyło mnóstwo młodych, spragnionych rozrywki turystów, świętujących rozpoczęcie ferii wiosennych. Katastrofie próbuje zapobiec szeryf Julie Forester (Elisabeth Shue), podczas gdy jej nieświadomy zagrożenia syn, zamiast siedzieć w domu i pilnować rodzeństwa (tak jak obiecał), wybrał się w charakterze lokalnego przewodnika na kurs jachtem z ekipą nagrywającą film porno. "Pirania 3D" to jajcarski pastisz, a chwilami wręcz parodia horrorów z podgatunku Animal Attack, naśmiewająca się z reguł i motywów rządzących tym nurtem - wszystko zostało tu maksymalnie przerysowane oraz wyolbrzymione. Bohaterowie widowiska, nawet jak na standardy kina grozy są niemożebnie głupi (prym wiedzie pobudzony używkami, hałaśliwy, ordynarny reżyser i jednocześnie kamerzysta pornosów, rzucający infantylnymi tekstami), największy lamus okaże się najodważniejszy i spotka miłość swojego życia, a zwierzęta, z jakimi przyjdzie się mierzyć ludziom, to ekstremalnie szybkie, silne oraz groźne bestie.
W filmie praktycznie nie znajdziemy postaci, którą moglibyśmy polubić - każda persona jest uosobieniem jakiegoś stereotypu (pani szeryf to twarda, samotna mamuśka, wykręcająca ręce każdemu degeneratowi, gotowa zrobić wszystko dla swoich dzieci i obywateli; jej synalek to wspomniany wcześniej lamus, który pod koniec przemieni się w herosa, zaś cała reszta to mniej lub bardziej anonimowe mięso armatnie). Intryga natomiast jest skonstruowana tak, by stanowiła jak najlepszy pretekst do pokazywania na ekranie gołych cycków (choćby wątek rejsu z filmowcami z branży pornograficznej) oraz efektownych zgonów (bezmózgie, rozwrzeszczane nastolatki, mające w poważaniu ostrzeżenia władzy). Efekty specjalne stoją na różnym poziomie - mam na uwadze, że chodziło tutaj o czysty fun, a nie o dokładność, ale CGI czasem mocno rzuca się w oczy i obrzydza seans, zaś innym razem wydaje się przyzwoite. Animatroniką w zasadzie się tu nie posługiwano (ewentualnie przy jakichś mocnych zbliżeniach), a piranie w całości zostały wygenerowane komputerowo. Przy scenach śmierci stosowano za to hektolitry sztucznej krwi, manekiny, gumowe korpusy czy doczepiane, ogryzione do kości, stworzone przez specjalistów od F/X kończyny. Oczywiście poszczególne momenty gore także podrasowano animacją cyfrową i scenarzyści wykazali się przy ich wymyślaniu niemałą kreatywnością - np. śruba motorówki łapie dziewczynę za włosy, zrywając przy tym jej skalp, inna panna, lecąc topless na paralotni wodnej i wpadając do jeziora zostaje do pasa zjedzona przez rybki, a jeszcze inną przecina po skosie, między cyckami piersiami, linka z przewracającej się, usytuowanej na powierzchni akwenu platformy. Jegomość od pocieraczy również kończy nieciekawie, ponieważ zostaje pozbawiony tej części ciała, która w jego biznesie służy do zarabiania dolarów.
"Piranii 3D" ciężko postawić jakieś sensowne zarzuty, wszak utwór ten jest skrajnie głupawy, niedorzeczny i poskąpiony logiki, ale pamiętajmy, że właśnie taki miał być. Wyjątkowo gimnazjalne, pozbawione dobrego smaku żarty śmieszą, a nie żenują, natomiast płytcy protagoniści są płytcy i wykreowano ich w pełni świadomie. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to do tempa oraz braku odpowiedniego wyważenia akcji - w ostatnim akcie zaserwowano całą masę makabrycznych atrakcji, ale w pierwszej połowie przedsięwzięcia Alexandre'a Aja powiewa nudą, natomiast on sam skupia się na erotyce i to jej poświęca większość ekranowego czasu. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Francuz przy okazji budował suspens lub wplótł do skryptu jakieś dłuższe, bardziej trzymające w napięciu ataki piranii, a nie zwlekał z nimi do finału. Uważam, że całość można było lepiej poprowadzić, przemontować i urozmaicić niż skupiać się na zaledwie jednym elemencie w danym miejscu, bo w ten sposób otrzymaliśmy dość monotonny wstęp, średnio interesujące rozwinięcie oraz (to akurat na plus) dynamiczną, efektowną, mega rzeźnicką końcówkę. Przy lepszym rozplanowaniu rozgrywających się wydarzeń, projekt ten mógł moim zdaniem wypaść zdecydowanie lepiej i bardziej wyraziście. Ze znanych aktorów zobaczymy na ekranie Christophera Lloyda (wciela się w ichtiologa, będącego karykaturą Dr Browna z "Powrotu do przyszłości"), Elisabeth Shue ("Karate Kid", "Powrót do przyszłości II", 'Człowiek widmo"), Vinga Rhamesa (za dużo by wymieniać), Jerry'ego O'Connella ("Krzyk 2"), Adama Scotta ("Krampus. Duch świąt") oraz epizodycznie Richarda Dreyfussa. Ogólnie rzecz biorąc, "Pirania 3D" to horror nasączony wieloma żartami, bezkompromisową nagością (mam na takie połączenie swoją własną nazwę - porror) oraz zajebistym, luzackim, wakacyjnym klimatem - nie każdemu może to przypaść do gustu, ale ja bawiłem się na tym solidnie. Dziecko Aja ma spore wady, m.in dające się we znaki, niewyważone tempo, ale generalnie można miło spędzić czas z tym tytułem - moja ocena to 5,5/10, mam go nagranego z Polsatu, lektorem tej wersji jest Maciej Gudowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)