środa, 27 maja 2020

"Necronomicon" (1993)

"Necronomicon" (1993) - horror składający się z trzech opowieści grozy, opartych na opowiadaniach H.P. Lovecrafta. Na początku filmu poznajemy ekranowego odpowiednika pisarza, literata H.P. Lovecrafta, który udaje się do pewnej biblioteki, należącej do tajemniczego bractwa, by odszukać skrywaną w niej księgę umarłych - Necronomicon. Kiedy ją odnajduje, czyta opisane w niej, mrożące krew w żyłach historie, których wizualizacje będzie nam dane zobaczyć. Produkcja ta może zaczyna się nieco chaotycznie - nie wiemy nic o dziwnym zakonie, który odwiedza nasz protagonista, ale chwilę później okazuje się, że nie ma to większego znaczenia, gdyż obraz będzie się skupiał na trzech odrębnych segmentach, przedstawiających wydarzenia spisane w mrocznej księdze. "Necronomicon" zaczyna wtedy wciągać i do końca seansu będzie trzymał nas w napięciu.
Każda z opowiastek jest tak samo ciekawa i ciężko wytypować najlepszą - w pierwszej widzimy Edwarda (znakomita rola Bruce'a Payne'a, znanego z "Pasażera 57" czy "Nieśmiertelnego IV"), ostatniego potomka z rodu De La Poer, otrzymującego w spadku stary hotel. Mężczyzna znajduje w leciwej posiadłości egzemplarz Necronomiconu i po jego lekturze postanawia ożywić swoją żonę (Maria Ford), którą niegdyś stracił podczas wypadku - wskrzeszona kobieta nie należy jednak do istot ludzkich. Następnie poznajemy dr Maddena, cierpiącego na rzadką chorobę skóry (non stop musi przebywać w pomieszczeniu o niskiej temperaturze), który prowadzi badania związane z długowiecznością. Eksperymenty naukowca nie są jednakże zbyt moralne, zaś on sam skrywa upiorny sekret. W uczonego wcielił się David Warner (słynny z występu w "Omenie" oraz "Titanicu") i swoją rolę odegrał naprawdę dobrze - Madden w jego wykonaniu intryguje, ale również niepokoi. Reżyserem drugiego epizodu jest Japończyk, Shusuke Kaneko, autor późniejszego, słynnego filmu "Godzilla, Mothra, Król Ghidorah". W ostatnim wątku obserwujemy poczynania policjantki, poszukującej w podziemiach Filadelfii seryjnego mordercy, zwanego "Rzeźnikiem" oraz uprowadzonego przez niego czarnoskórego partnera, z którym spodziewa się dziecka. Kobieta spotyka na swojej drodze nie tylko dwójkę osobliwych staruszków, ale także rzeczy, których nie widziała nawet w najgorszych koszmarach. Segment ten został wyreżyserowany przez Briana Yuznę, twórcę wielu kultowych horrorów.
Wszystkie te historyjki stoją na wysokim poziomie (poza częścią "biblioteczną", którą uważam za zbędną) i patrzy się na nie w skupieniu. Atmosfera jest gęsta, klimat solidny, a i momentami można poczuć się wręcz nieswojo (np. kiedy Edward zatrzymuje się na noc w hotelu i próbuje ożywić swoją małżonkę lub gdy policjantka zostaje uwięziona w podziemiach, przypominających czeluście piekielne). Ponadto efekty specjalne są rewelacyjne i z powodzeniem przykuwają naszą uwagę - dostrzeżemy tu sporą ilość animatroniki, lalkarstwa czy charakteryzacji. Strona techniczna jest odpicowana i wykonanie w pewnym stopniu można porównać do tego z kinowych, klasycznych hitów jak "Coś", "Duch" czy "Mucha". Podsumowując - "Necronomicon" to klimatyczny, efektowny, wywołujący gęsią skórkę horror z lat 90., który może nie jakiś doskonały ani wspaniale napisany, ale zdecydowanie przyzwoity oraz gwarantujący solidną porcję rozrywki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)