sobota, 11 kwietnia 2020

"Martwe zło 2" (1987)

"Martwe zło 2" (1987) - wszystko zaczęło się w 1978 r., kiedy to dwóch przyjaciół - Sam Raimi oraz Bruce Campbell - za 1600 dolarów nakręcili bez mała amatorski, krótkometrażowy horror "Within the Woods'', opowiadający o tajemniczej sile z lasu. Film miał przekonać inwestorów, by wyłożyli oni pieniądze na pełnometrażowy, kinowy projekt o niemalże tej same fabule i schemacie. Pomysł właściwie się powiódł i część funduszy udało się zebrać, chociaż Raimi musiał nie raz prosić o dodatkowe datki, a Bruce Campbell pożyczyć trochę grosza od rodziny i dołożyć do interesu. "Martwe zło" jednak powstało i z miejsca stało się kasowym hitem oraz zapisało się w historii kina grozy. Następnie, w 1987 roku światło dzienne ujrzało "Martwe zło 2", choć nie jest to rasowa kontynuacja, lecz raczej reboot poprzednika, również oparty na kanwie scenariusza "Within the Woods''. Po razy trzeci bohater odgrywany przez Campbella trafia do podupadającego domku w lesie, gdzie musi zmierzyć się z demonami, przywołanymi przez zaklęcia zawarte w księdze umarłych - Necronomicon, znajdującej się w chacie. Do miejscówki tej przyjeżdża jeszcze parę innych osób i także zostaje w niej uwiezionych - wspólnie z Ashem (Bruce) będą one musiały znaleźć zaklęcie odwołujące upiory. "Martwe zło 2" to najsłynniejsza odsłona tego cyklu (jest jeszcze trzecia część pt. "Armia ciemności" i serial) oraz jeden z najbardziej znanych horrorów, jakie dotąd powstały, a Sam Raimi nie tylko przeraża nim widza, ale i rozśmiesza makabrycznym, wisielczym humorem. O ile krótkometrażówka z 1978 r. i pierwsza kinówka z 1981 r. były utrzymane w poważnym tonie (choć nie mogę tego potwierdzić przy jedynce, gdyż jeszcze jej nie oglądałem), to dwójka zawiera bardzo wiele groteskowych, czasem slapstickowych żartów, np. walkę Asha z opanowaną przez złe moce dłonią, która po odcięciu ucieka chichocząc i pokazuje "fucka". Znajdzie się także scena ze wstającym z grobu trupem, żonglującym własnym czerepem czy z samą, kąsającą, pyskującą Ashowi głową, należącą niegdyś do jego dziewczyny.
Reżyser realizując "Martwe zło 2" nie ograniczał się i wielokrotnie stawiał na elementy komediowe, chociaż okraszał je sporą ilością posoki, strachu czy napięcia; chwilami daje to nieco psychodeliczne zabarwienie i w efekcie odczuwamy niepokój, trwogę, fascynację, ale czasem śmiejemy się z tego, co widzimy na ekranie (choćby z faktu, że przedmioty w domku ożywają i zaczynają się naśmiewać z Asha, a ten na skraju obłędu, na wpół przerażony, na wpół rozbawiony, także wybucha śmiechem). Film potraktowany jest z ogromnym przymrużeniem oka i zawsze, kiedy tryska fontanna krwi, to po zmianie ujęcia nie widać po niej śladu, natomiast Ash może być bity talerzami po głowie, rzucany po lesie, drzewach, ścianach, zepchnięty ze schodów, a i tak nie odnosi żadnych obrażeń. Niespecjalnie przeszkadza mu też brak dłoni - sprawnie posługuje się pozostałym po niej kikutem, zaś później montuje nań piłę mechaniczną (ikoniczna sekwencja). Niektórym taka ironiczna, mało poważna estetyka może nie przypaść do gustu, ale mnie i wielu innym miłośnikom dawnych horrorów naprawdę bardzo się spodobała. Klimat został tu rewelacyjnie wykreowany, atmosferę mamy gęstą, a "Martwe zło 2" mocno trzyma w napięciu, głównie dlatego, że Raimi prowadzi akcję w totalnie nieprzewidywalny sposób i nigdy nie wiadomo, co się stanie - kiedy wyskoczy kolejny demon, kiedy kolejną osobę coś opęta, w którym momencie pojawi się jakiś ożywiony trup czy nagle jakiś mebel zacznie wykazywać aktywność fizyczną. Legendarny, drewniany, rozpadający się domek, położony w leśnej głuszy ma niesamowity urok i zdaje się żyć własnym życiem. Bruce Campbell w roli Asha jest po prostu bezbłędny - aktor bawi się swoją kreacją, a wypowiadane przez niego teksty oraz strojne miny są już kultowe.
Efekty specjalne robią spore wrażenie mimo tego, że są nieco archaiczne i kiczowate (choć bardzo ładnie komponują się z groteskowym, zwariowanym charakterem filmu) - wykorzystano tu gumowe kostiumy, kukiełki, charakteryzację, animatronikę, miniatury (np. chatki), a nawet animację poklatkową. Ruch kamery z perspektywy "zła" to istny majstersztyk - kiedy "goni" ono Asha, to kamera jedzie za nim bez jakichkolwiek cięć montażowych (Sam Raimi ponoć zapieprzał z nią na rowerze) i ściga go po całej hacjendzie, przejeżdżając przez zamykane drzwi kolejnych pomieszczeń oraz sprawnie między nimi lawirując. Tempo produkcji jest znakomicie wyważone i niemal cały czas coś się dzieje - mamy chwilę na złapanie oddechu, jakiś krótki fragment dialogowy, po czym znów zaczyna się jatka (twarze protagonistów zalewają litry krwi lub zmieniają się w mordy potworów, z zewnątrz coś napiera na drzwi i okna, a z piwnicy próbuje się wydostać opętany umarlak). "Martwe zło 2" to utwór rewelacyjny, pomysłowo napisany, dobrze sfilmowany, w którym twórcy doskonale łączą grozę z jajcarskim humorem, zaś ówczesne efekty specjalne idealnie wpasowują się w taką pokręconą stylistykę. Moja ocena to 8/10, mam to na wydaniu QDVD, lektorem tam jest Maciej Gudowski. Przedsięwzięcie to chciałbym mieć jeszcze kiedyś na VHS lub na nagraniu z dawnej TV, ale to niestety dość rzadka rzecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)