Gdy Eddie zaczyna robić czystki w miasteczku, dostaje na to przyzwolenie od jego mieszkańców, którzy mu kibicują, ponadto wspierają go sympatyczni staruszkowie (m.in persona odgrywana przez znanego z serii "Karate Kid" Pata Moritę), zaś młode kobiety pożądają; Lomax spędza nawet upojną noc z dwoma ponętnymi blondyneczkami (a podglądająca ich babcia, sącząc whiskey, pada z wrażenia po takich widokach oraz od ilości spożytego trunku). Elementów humorystycznych mamy tu sporo, część z nich jest dosyć śmieszna (babuszka, lubiąca sobie golnąć), ale są i żarty wymuszone, czerstwe, zbyt często powtarzane, jak wątek dziadka, który ciągle każe Eddiemu ciągnąć swoją butlę z tlenem. Uważam, że momentami mogło być nieco poważniej, jednak nie będę jakoś szczególnie na to narzekał, bo seans i tak należał do bardzo przyjemnych. Postacie pozytywne (chociażby team staruszków) zostały przyzwoicie napisane, każda osoba pełni też jakieś zadanie - Pat Morita pozbywa się trupów, a Eli (Bill Erwin) dostarcza Lomaxowi broń oraz amunicję. Antagoniści z kolei są nijacy, bez charakteru i to zwyczajnie cienkie bolki - dla Van Damme'a nie przewidziano żadnego godnego przeciwnika, a prymitywy zbierające od niego oklep w walce nie wyglądają zbyt wiarygodnie. Szkoda, że Belg nie miał do dyspozycji kogoś, z kim mógłby się efektownie zmierzyć. Generalnie bijatyk w "Piekielnej walce" znajdzie się kilka i to takich, które posiadają solidną choreografię, ale jak już pisałem - jedynie JVCD pod tym kątem wypada przyzwoicie, reszta niespecjalnie. Strzelaniny sfilmowano poprawnie, nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Z plusów można jeszcze wymienić ładne zdjęcia, pustynną scenerię oraz świetny soundtrack autorstwa Billa Conti'ego. W ucho wpada również klimatyczna piosenka "All Roads Lead To You". Pojawiający się na drugim planie Danny Trejo wyjątkowo nie portretuje żadnego typa spod ciemnej gwiazdy, co dla niektórych może być sporym zaskoczeniem - kreowany przez niego Johnny to jegomość stricte pozytywny. Dziwi mnie tylko, że gdy ginie, to Eddie nie odczuwa tego jakoś mocno, bo po dokonaniu vendetty odnajduje spokój ducha i odjeżdża motorem z poznaną w barze panną, mimo iż stracił najlepszego przyjaciela (z powodu którego zjawił się zresztą na pustyni). Podsumowując - oldschoolowy, wciągający film z niezłą atmosferą, chociaż ciut niekonsekwentny i nierówny, mający swoje niedociągnięcia. Moja ocena to 6/10, mam to na VHS od ITI, lektorem tej wersji jest Tomasz Magier. Na DVD "Piekielną walkę" czytał natomiast Janusz Kozioł. Były też emisje telewizyjne, m.in w TVP1, ale nie wiem, kto tam czytał.
sobota, 7 marca 2020
"Piekielna walka" (1999)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)