czwartek, 16 stycznia 2020

"Miasto prywatne" (1994)

"Miasto prywatne" (1994) - rodzime kino sensacyjne, wyreżyserowane przez nieżyjącego już Jacka Skalskiego. Film opowiada o grupie osiedlowych wyrostków z podwarszawskiego miasteczka, którzy na przestrzeni lat z ulicznych chuliganów przeradzają się w bez mała lokalną mafię, mającą powiązania z politykami. Ekipą kryminalistów nieformalnie dowodzi Paweł "Pawik" (Bogusław Linda) i Ali (Maciej Kozłowski), a w jej skład wchodzi ponadto Barnaba (Dariusz Gnatowski), Dziurga (Mirosław Baka) oraz Kaczor (Mirosław Zbrojewicz). Mężczyźni parają się kradzieżami, śmiałymi napadami, włamaniami i wymuszeniami, nie stronią też od zabójstw czy przemocy. W teamie dochodzi jednak do stopniowego konfliktu między Pawikiem a Alim, rywalizującymi niegdyś o względy jednej kobiety, aktualnie żony tego pierwszego - Ali ma zamiar wejść w większe układy z rządzącymi, zaś Paweł i reszta chcą pozostać na swoim "podwórku", prowadząc dotychczasową działalność. Jak się jednak okazuje, Ali potajemnie wszedł już wcześniej w komitywę ze skorumpowanymi politykami, co dla wszystkich niestety źle się skończy. Fabuła produkcji ma gangsterskie zabarwienie i dotyka ówczesnego problemu szybko rozwijających się grup przestępczych po zmianie ustroju w Polsce. Reżyser wziął na warsztat niebanalną tematykę i wyraźnie chciał widzowi pokazać coś treściwego, m.in to, w jaki sposób rozwijały się i funkcjonowały środowiska przestępcze w naszym kraju w latach 90., ale na całość zabrakło chyba budżetu oraz bardziej dopracowane scenariusza. Z pewnością "Miasto prywatne" jest obrazem interesującym i niezwykle klimatycznym (uwagę przykuwa moda z tamtego okresu, tamtejsze auta czy wygląd miast), poruszającym ciekawą problematykę, ale pewne wątki zostały nakreślone w sposób mglisty, enigmatyczny, szczególnie te zawarte w drugiej połowie widowiska. Nie wiadomo, o co dokładnie chodziło we współpracy bandy Pawika z politykami - niektóre sceny wyglądają na urwane, zbrakowane, zaś dialogi na wyrwane z kontekstu. Widzimy przemyty samochodów, zatargi z ruskimi oraz podniesione dyskusje między Alim a jednym z "garniturów", lecz momentami niewiele z tego wynika i niespecjalnie się to ze sobą klei. Na pewno zamordowanie ruskich handlarzy przez paczkę naszych protagonistów (albo raczej antagonistów) niosło za sobą pewne konsekwencje, przestali też być chronieni przez umoczonych polityków, ale sporo w tym wszystkim niejasności.
W Internecie przeczytałem, że pierwotna wersja "Miasta prywatnego" została odrzucona, natomiast film znacznie przemontowano - może to jest powodem niektórych chaotycznych fragmentów? Może wycięto jakieś ważne/kluczowe dla intrygi sekwencje, przez co powstały braki w ciągu przyczynowo-skutkowym? Jeśli ktoś z Was wiedziałby coś na ten temat, to proszę o informację w komentarzach. Potwierdzenie teorii o gruntownym przemontowaniu całości stanowi również fakt, że przedsięwzięcie trwa ledwie 70 minut z haczykiem (strasznie krótko, jak na taką opowieść i pełny metraż), a niektóre kwestie aktorów są jak gdyby podłożone w paskudnych postsynchronach. Poza tym zdubbingowano głos Krzysztofa Kiersznowskiego - ciekawi mnie, co o tym zadecydowało? Może "Miasto prywatne" było niewygodne dla niektórych osób w czasie powstawania i stąd część zmian? Tego zapewne już się nie dowiemy, ale faktycznie utwór sprawia wrażenie przerobionego i można być pewnym, że niektóre rzeczy po prostu z niego wyleciały. Pomijając jednak niespójności, historia podwarszawskiej grupy rzezimieszków potrafi wciągnąć oraz wywołać u oglądającego całkowite skupienie. Główni bohaterowie, mimo iż są degeneratami, a ich zachowania należą do iście patologicznych, to jednak zyskują w jakimś stopniu naszą sympatię. Pod względem aktorskim, najlepiej według mnie wypada tu Bogusław Linda - nie mamy już do czynienia z honorowym twardzielem, znanym choćby z "Psów", tylko z ulicznym zabijaką, dresiarzem niestroniącym od używek, chętnie angażującym się w liczne rozróby. Linda obdarował swoją postać hardą osobowością i charakterem, a także, na potrzeby dużego ekranu, nieco ją przerysował, co stanowiło rozsądne posunięcie. Kolejną personą, która mnie zaintrygowała to Barnaba - Dariusz Gnatowski w tym wydaniu to nie serdeczny, nieporadny tłuścioszek, ale gruby, brodaty skurwysyn z długimi włosami, coby własną matkę zajebał tłuczkiem do mięsa za talerz uwielbianej przez siebie golonki. Gnatowski stworzył wyrazistego członka gangu i pokazał się od innej strony niż w późniejszych latach kariery. Dla wielu zawsze będzie on kojarzył się jedynie z ciapowatym Boczkiem ze "Świata według Kiepskich", ale ja widzę w nim jeszcze bezwzględnego Barnabę 😉.
Role Mirosława Baki oraz Mirosława Zbrojewicza są nieco okrojone, rzadko widzimy te postacie w kadrze i ciężko, niestety, powiedzieć coś więcej o ich kreacjach czy poziomie gry. Za Maciejem Kozłowskim natomiast nigdy szczególnie nie przepadałem; także tutaj nie przekonał mnie do siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że to cenione nazwisko w polskiej kinematografii, ale osobiście nie należę do grona miłośników talentu pana Macieja. Tak czy siak, przykro mi z powodu jego przedwczesnego odejścia (w tym roku minie dekada, odkąd gwiazdor zmarł) - mógł odnieść jeszcze sporo sukcesów oraz wystąpić w wielu tytułach, kinowych bądź serialowych. Klimat lat 90. w "Mieście prywatnym" został rewelacyjnie zaakcentowany i nawet dla niego samego warto sięgnąć po ten projekt. Wydźwięk w filmie Jacka Skalskiego jest z kolei pesymistyczny, a chwilami nawet dołujący - grupa Pawła niemal od początku dąży swoimi poczynaniami do tego, by upaść na dno, a jej członkowie na własne życzenie kopią sobie groby. Na nic zdają się nielegalnie zdobyte pieniądze czy niezbyt chluba sława 😉. Generalnie rzecz biorąc, warto zapoznać się z tym dziełem, ponieważ naprawdę dobrze się go ogląda, a dodatkowo wpada w ucho zawarta w nim muzyka oraz piosenki autorstwa Janusza Laskowskiego jak "Żółty jesienny liść" czy "Beata z Albatrosa". Jedyny zgrzyt to opisywana wyżej, niedopracowana fabuła. Realizację określam jako całkiem przyzwoitą - niekiedy widać co prawda markowane ciosy, udawane walki czy nieprzekonujące duszenie, ale Jacek Skalski to nie Francis Ford Coppola, a Bogusław Linda czy Dariusz Gnatowski to nie Jean-Claude Van Damme. Pojawiające się wybuchy, podpalenia samochodów czy strzelanina również wpływają na dość pozytywną opinię - sądzę, że dziś, przy większym zapleczu finansowym oraz zupełnie innych możliwościach, nie dałoby się u nas sfilmować technicznie lepszej wersji "Miasta prywatnego", zważywszy na to, w jak miernej kondycji mamy teraz ojczyste kino 😉. Mimo mankamentów oceniam na 7,5/10, mam to na nagraniu z TVP2 z 1996 r.

2 komentarze:

  1. trochę przesadzasz z tymi "strzelaninami" w tym filmie była tylko egzekucja z użyciem broni czyli jak tylko jedna strona strzelała, strzelanina jest jak jest wymiana ognia pomiędzy co najmniej 2 osobami, no cóż media zniekształciły te słowo uzywająć je do nniusów typu że "strzelanina na wsi" w których naprawdę chodziło o to że dziadek wystrzelił przypadkiem z wiatrówki w okno sąsiada

    OdpowiedzUsuń
  2. Może masz rację, głównie chodziło mi o sam fakt jej bycia, że ma miejsce w czasie filmu. Poprawię w jakiś sensowny sposób. A, no to z mediami tak jest. Tu też prawda. Dzięki za zwrócenie uwagi ;).

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)