czwartek, 11 lipca 2019

"Pokłon dla zawodnika" (1989)

"Pokłon dla zawodnika" (1989) - o tym tytule słyszałem już od dawna i na przestrzeni kilku lat wiele osób polecało mi zapoznanie się z nim, ale nie miałem ochoty kupować go na DVD czy oglądać w Internecie; czekałem więc, aż trafi się jakieś wydanie VHS bądź kopia z dawnej telewizji. Moja powściągliwość została nagrodzona, ponieważ ostatnio zdobyłem ten film na archiwalnym, rzadkim nagraniu z Polsatu w pełnej, niepociętej wersji (istnieje alternatywna, różniąca się zakończeniem, brakuje w niej też paru scen). "Pokłon dla zawodnika" (aka "Krew bohaterów") to typowe kino postapokaliptyczne z czasów kaset wideo z wszystkimi wadami oraz zaletami tego gatunku. Tym razem jednak nie uświadczymy motywu sporu między poszczególnymi, ocalałymi po apokalipsie szczepami czy plemionami, walczącymi o godny byt, paliwo lub żywność, lecz wątek brutalnych rywalizacji sportowych, przypominających grę w rugby, dających niemałą rozrywkę publice, a występującym zawodnikom - Juggersom - sławę oraz pieniądze. Dyscyplina ta polega mniej-więcej na tym, że dwie drużyny, liczące w składzie po kilka osób, uzbrojone w broń białą, ścierają się pomiędzy sobą, aby psią czaszkę zatknąć na kiju, znajdującym się w bazie przeciwników. Czaszki może dotknąć tylko qwick, a reszta grupy musi umożliwić mu dotarcie do celu, czyli blokować swoich rywali. Fabuła skupia się na pewnym zespole, który choć ma potencjał, to mecze rozgrywa poza oficjalną ligą, w zawszonych miastach i osadach. Bandą przewodzi charyzmatyczny Sallow, w jakiego wciela się Rutger Hauer. W jednej z mieścin, do jego ekipy dołącza Kidda, posiadająca zadatki na niezłego qwicka - dostaje od Sallowa szansę, którą pomyślnie wykorzystuje. Wkrótce dziewczyna namawia go do rzucenia wyzwania lidze, a ten na to przystaje.
Jak już wspomniałem w pierwszym akapicie, akcja "Pokłonu dla zawodnika" koncentruje się głównie na zawodach Juggersów - scenarzyści nie wyjaśniają widzowi, w jaki sposób upadła nasza cywilizacja ani co doprowadziło do jej zagłady. Zostajemy rzuceni w wir pojedynków i krwawych zmagań między uczestnikami turniejów, a także obserwujemy, jak gracze z teamu Sallowa pną się ku zwycięstwu. Szkoda tylko, że ekranowych konfrontacji nie uświadczymy zbyt wiele, a niektóre pokazano skrótowo - w kilku momentach powiewa więc nudą, przez co obraz ten bywa monotonny i wolno się rozkręca. Na szczęście posiada także wspaniały klimat post-apo, a ładne zdjęcia oraz pustynne plenery dają złudzenie namacalnego, zniszczonego, wyjałowionego, zdemoralizowanego świata. Toczone mecze nakręcono ładnie, widać brutalność oraz zapalczywość Juggersów, ale montaż wprowadzał czasem chaos i miejscami nie było wiadomo, kogo oglądamy w boju. Niemniej jednak nie traktuję tego jako jakiś minus, a jedynie stwierdzam fakt. Aktorsko film broni się całkiem dobrze - poza jak zawsze genialnym Rutgerem Hauerem (chociaż posiada lepsze występy w swoim dorobku) ujrzymy tutaj również Joan Chen (która później wystąpiła jeszcze u boku Holendra w słynnej "Obroży"), Vincenta D'Onofrio czy Hugh Keays-Byrne'a (niezapomniana rola "Sekatora" w "Mad Max" oraz "Wiecznego Joe" w "Mad Max: Na drodze gniewu"). Moim zdaniem "Pokłon dla zawodnika" jest jak najbardziej udanym przedsięwzięciem, które potrafi zaciekawić i oglądanie go to czysta przyjemność, choć przydałoby się lepsze tempo oraz więcej chwil trzymających w napięciu. Oceniam na 6/10. Lektorem wersji z Polsatu jest Maciej Gudowski.

3 komentarze:

  1. Pierwszy raz ten film oglądałem w 1991 r. na pirackim VHS-ie pt. "Salut dla Juggera (albo Juggersa) ". Już wtedy robił wrażenie surowością i oryginalnością. Później jeszcze z dwa, trzy widziałem, z wypożyczalni i w TV, pewnie właśnie na Polsacie. Film nigdy nie był hitem, dokładnie na 6,5/10, ale do dziś pozostał pozycją obowiązkową dla fanów SF (albo Rutgera Hauera, który miał tu jeden z lepszych występów, obok genialnego "Autostopowicza" czy udanego thrillera SF "W mgnieniu oka"). W oglądanym później filmie postapo/martial arts "Niezniszczalna pięść" z Dale "Apollo" Cookiem skojarzyłem podobny motyw wędrówki wojowników przez pustynię właśnie z "Krwią bohaterów ".

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo tego, iż nie jest dokonały i ma swoje wady, to jednak zapada w pamięć. Ja widziałem go z tydzień temu i do dziś mam go w głowie, choć jak pisałem - nie zachwycił mnie jakoś bardzo mocno. Na piracie miał jeszcze chyba tytuł "100 kamieni" - tak gdzieś czytałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "100 kamieni" - nigdy nie spotkałem tego jako tytułu, choć sama fraza jest "kultowa" ;)
      Wiesz że ta gra psią czaszką przeniosła się do świata realnego? Są nawet Ligi, i były jakieś zawody.
      A na konwentach fantastycznych z cyklu "Ziemie Jałowe" w Będzinie (k/Katowic) rozgrywano nawet regularne mecze.

      Ps. Czekam kiedy zrecenzujesz "Hardware" (1990).
      Ja jestem w tej grupie, która daje oceny 6/7 wzwyż, ale mam na Filmwebie znajomych, którzy mu wystawili 1/2 :P
      Klasyka, ale kontrowersyjna, nie dla każdego (zwaszcza wychowanego na efektach CGI i blockbusterach sf)...

      Usuń

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)