niedziela, 20 stycznia 2019

"Rambo: Pierwsza krew" (1972)

"Rambo: Pierwsza krew" (1972) - jestem miłośnikiem kinowej wersji "Rambo" z Sylvestrem Stallone i jej kontynuacji, tak więc bardzo chętnie sięgnąłem po powieść Davida Morrella, na podstawie której zrealizowano hit z 1982 roku w reżyserii Teda Kotcheffa. Książka ma identyczną oś fabularną jak film, jednak poszczególne wątki zostają inaczej rozwinięte, a postacie Rambo i szeryfa Teasle'a inaczej przedstawione. U Morrella żaden z nich nie jest jednoznacznie zły lub dobry - obaj wzajemnie się prowokują i ani jeden nie ma zamiaru ustąpić. Zaniedbany, brodaty Rambo, który był już wygoniony z niejednego miasta obiecał sobie, że więcej nie da sobą pomiatać i stawia się szeryfowi w każdy możliwy sposób, ten zaś chce "włóczęgów" oraz innych ludzi, niepasujących do społeczności utrzymać z dala od miasta, kierując się osobistymi uprzedzeniami. Charakter weterana z Wietnamu nie należy do łatwych - nawet jeśli walczy w słusznej sprawie, to bywa on arogancki i bez mrugnięcia okiem zabija policjantów oraz cywili. W obrazie Teda Kotcheffa jego wizerunek został znacznie złagodzony w stosunku do literackiego pierwowzoru a i wojak był wyraźnie zagubiony oraz załamany swoją sytuacją. Z kolei rolę książkowego Teasle'a znacznie bardziej rozbudowano i w gruncie rzeczy to poczciwa chłopina, która zwyczajnie pod wpływem emocji, będących następstwem prywatnych problemów podejmuje błędne decyzje, motywując je osobistymi przesłankami.

Wydarzenia rozgrywające się w górach odbiegają od tego, co mogliśmy zobaczyć w ekranizacji - Rambo robi fortel i z zimną krwią, za pomocą broni palnej eliminuje gliniarzy, a w pewnym momencie nawet ich osacza. Nie zastawia pułapek i nie ogranicza się do okaleczenia wroga, jak w przypadku filmowego komandosa, obdarzonym licem Sylvestra Stallone. Stróże prawa muszą się również zmagać z wichurą i ulewą, która nieubłaganie pcha ich w stronę przepaści. To jeden z najlepszych momentów powieści, podobnie jak pierwsze strony, które opisują, jak Rambo próbuje dostać się do miasta i coś zjeść. Klimat mamy wtedy pierwszorzędny, a napięcie stopniowo wzrasta. Finał książki również jest zupełnie inny, bardziej dobitny niż ten znany z produkcji z 1982 r., lecz go nie zdradzę. Nadmienię natomiast, że wolę ten z adaptacji kinowej, który dzieje się na komisariacie policji. Oba zakończenia dążą jednak do tej samej puenty. Wydźwięk polityczny w obu wersjach także pozostaje niezmienny - zarówno pisarz, jak i reżyser skupiają się na problemie weteranów wojny wietnamskiej, odrzucanych oraz nieszanowanych przez społeczeństwo. "Pierwsza krewMorrella to pozycja obowiązkowa dla każdego entuzjasty franczyzy "Rambo". Gorąco polecam.


                                  Moja ocena to mocne 8/10.

2 komentarze:

  1. Świetna recenzja rewelacyjnej powieści. W mojej bibliotece było właśnie identyczne wydanie, co tutaj, z taką samą okładką. Pamiętam, że czytało się ją jednym tchem i niesamowicie trzymała w napięciu.

    Powstały też dwie kontynuacje Davida Morrella, ale były to nowelizacje "Rambo 2" i "Rambo 3". Prawdopodobnie zostały przetłumaczone na język polski, jednak nigdy na nie nie trafiłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa, takie komentarze potrafią podbudować. Tak, czytałem o tym i właśnie zdziwiło mnie, że powstały kontynuacje "Pierwszej Krwi", choć Rambo w niej zginął. Ale skoro to nowelizacje, to wiele wyjaśnia.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)