środa, 23 stycznia 2019

„Zabijaka, zabijaka” (1977)

Zabijaka, zabijaka” (1977) - jeden z wczesnych filmów Chucka Norrisa, kiedy jeszcze nie nosił swojej słynnej, ikonicznej brody. Grany przez niego bohater musi tutaj stawić czoła skorumpowanemu sędziemu oraz podlegającym mu gliniarzom z zabitego dechami miasteczka Texas City, w którym niesłusznie przetrzymywany jest jego młodszy brat. Fabuła, choć poprowadzona w sposób prosty, a wręcz łopatologiczny, potrafi wciągnąć i trzymać widza w nieustannym napięciu. Klimat zaś mamy cudny - jest mieścina trawiona bezprawiem, środowisko truckersów, rozróby w przydrożnych barach, muzyka i piosenki cuntry oraz sam Chuck Norris - ostatni sprawiedliwy, jedyny, będący w stanie powstrzymać rządy obłudnego sędziego i jego sługusów. „Zabijaka” pod względem wizualnym stoi bardzo blisko „Konwoju” Sama Peckinpaha (trafimy nawet na sceny, gdy osiemnastokołowe ciężarówki zaczną rozpieprzać w drobny mak Texas City w poszukiwaniu uwięzionego kolegi), choć uświadczymy tu również stylistykę i konwencję zaczerpniętą z westernów, charakteryzujących się jasnym podziałem na dobrych i złych oraz tym, że wszelkie konflikty rozwiązywane są pojedynkiem, odbywającym się w samo południe.
Sekwencji walk trochę się znajdzie i ich choreografia należy do solidnych, aczkolwiek czasem można dostrzec zamarkowane ciosy lub skracanie potyczek, kiedy przeciwnik Chucka pada plackiem po otrzymaniu jednego ciosu. Najlepszy moment tej produkcji to chyba ten, gdy protagonista przeciwstawia się władzom miasteczka i z każdej strony ktoś go atakuje, wybiegając zza rogu bądź z budynku. Norris musi wtedy jednocześnie uciekać i walczyć, a poczucie osaczenia wzmaga z każdą minutą. Pochwalić muszę też finałową konfrontację, która - mimo, że dość krótka - została pysznie nakręcona. Filmowe zadupie, czyli Texas City jest lokacją na swój sposób urokliwą, na jaką miło popatrzeć i za jej pomocą reżyserowi tegoż tytułu udaje się wykreować odpowiednią atmosferę. Reasumując - "Zabijaka" to całkiem niezły, oldschoolowy obraz, który w dość ciekawy sposób miksuje kino drogi lat 70. z westernem. Moja ocena to 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)