wtorek, 8 stycznia 2019

"Nowy początek" (2016)

"Nowy początek" (2016) - w ostatnich latach dość głośno było o tej produkcji, podzieliła ona także entuzjastów kina science fiction - dla jednych widzów stała się niekwestionowanym arcydziełem, innych zaś srogo rozczarowała. Moje odczucia względem obrazu Denisa Villeneuve’a są jednak stonowane, tak więc opowiadam się gdzieś pośrodku tych jakże skrajnych opinii - filmu nie uważam za żadne wybitne, gatunkowe osiągnięcie, ale nie zgadzam się również ze stwierdzeniem, że to kolejna, nic nie znacząca, hollywoodzka wydmuszka. Fabuła ma swoje lepsze oraz gorsze momenty, niektóre wątki są ciekawe i sprawnie poprowadzone przez reżysera (np. ten opowiadający o formie komunikacji z kosmitami), ale znajdą się i takie typowo schematyczne, przesadnie ckliwe, jak choćby motyw córki głównej bohaterki czy nienawistnej ludzkości, szukającej byle pretekstu, by zaatakować przybyszów z innej planety. Nierówności scenariusza nie stanowią jednak największej wady "Nowego początku" - w dziele Villeneuve’a zawodzą głównie zdjęcia, które wypadają po prostu katastrofalnie. Twórcy wymyślili sobie, że projekt ten będzie skąpany w różnych odcieniach czerni... szkoda tylko, że ich kreatywność nie szła w parze z talentem, a nakręcony materiał wygląda tak okropnie, że miejscami jest wręcz nieoglądalny. Kadry są zamazane, ciemne i w rezultacie otrzymujemy wiele scen, gdzie musimy się domyślać, co aktualnie rozgrywa się na ekranie. Wiąże się to też z tym, że wielokrotnie trudno zidentyfikować, z jaką postacią mamy do czynienia i jej rozpoznanie jest możliwe tylko po barwie głosu.
Sadystyczna wręcz jakość obrazu występuje nawet w sekwencjach dziennych, które wyglądają jak sfilmowane za pomocą najtańszego sprzętu. "Nowy początek" przez swoje operatorskie niedociągnięcia oraz niedopracowania kojarzy się z piratami pobranymi kilkanaście lat temu temu z torrentów lub z amatorską twórczością upublicznianą na You Tube. Ujęcia w większości są wyjątkowo nieatrakcyjne i niewidowiskowe, choć mogły urzekać malowniczością i plastycznością; operatorowi powinno się potrącić z pensji za odwalenie takiej fuszerki. Przeszkadza to o tyle, że wiele chwil trzyma w napięciu i niepewności, a nie można w pełni z nimi obcować. Po jakimś czasie oko zaczyna się jednak przyzwyczajać do tych egipskich ciemności i "Nowy początek" zaczyna wciągać - szczególnie intrygujące są momenty, gdy protagoniści próbują nawiązać pierwszy kontakt z pozaziemskimi gośćmi, starając się jednocześnie odgadnąć ich zamiary. Efektom specjalnym nie mam nic do zarzucenia - CGI zostaje umiejętnie wykorzystane, nie bijąc po oczach sztucznością. Jednakże wygląd kosmitów oryginalnością nie powala, znów są to ośmiornicopodobne stworzenia z licznymi odnogami - standardowy wizerunek obcego w amerykańskim kinie fantastyczno-naukowym z ostatnich lat. Oprawa muzyczna jest niczego sobie, niektóre kawałki wpadają  ucho, choć nie na tyle, by się nimi zachwycać. Aktorstwo wypada nieźle i nawet Jeremy Renner mnie nie irytował... może dlatego, że rzadko jest pokazywany :D. No cóż... - "Nowy początek" to film całkiem przyzwoity w treści, ale strona wizualna pozostawia wiele do życzenia. Moja ocena to 6/10. Lektorem na DVD jest  Paweł Bukrewicz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)