niedziela, 23 grudnia 2018

"Sahara" (1995)

"Sahara" (1995) - rok 1942, trwają zacięte walki między siłami alianckimi a niemieckimi w Północnej Afryce. Po jednej z potyczek załoga amerykańskiego czołgu, dowodzona przez sierżanta Gunna (James Belushi) zostaje zdziesiątkowana, ale jako jedyna uchodzi z życiem. Po jakimś czasie do jankesów dołączają ocaleni z innych oddziałów, m.in Anglik, Francuz czy Afrykanin. Żołnierze rozpoczynają wspólną podróż przez pustynię w poszukiwaniu wody. Wkrótce udaje im się znaleźć jedyną studnię w okolicy, jednak na ich drodze staje niemiecki batalion Afrika Korps - grupa Gunna postanawia utrzymać pozycję i zmusić wyczerpanych z powodu braku wody nazistów do kapitulacji. Tak prezentuje się zarys fabuły w tej zapomnianej, ale jakże solidnej, wojenno-przygodowej produkcji telewizyjnej, stanowiącej remake obrazu z 1943 roku pod tym samym tytułem. Akcja zawiązuje się szybko, już od pierwszych minut na ekranie coś się dzieje, a reżyser stopniowo i umiejętnie dawkuje napięcie. Międzynarodowa zbieranina niedobitków pod dowództwem sierżanta Gunna składa się z gammy różnych postaci, kierowanych różnymi motywacjami - nikt tu nie uzupełnia tła. Każdy wojak pełni w tej nieformalnej jednostce jakąś funkcję, co sprawia, że los jej wszystkich członków nas interesuje i porusza.                
Scen batalistycznych nie uświadczymy za wiele, co zapewne spowodowane jest niskimi nakładami finansowymi przeznaczonymi na realizację "Sahary", ale jeśli zobaczymy na ekranie jakieś zbrojne potyczki, to są one nakręcone z rozmachem i impetem. Obrona studni i ruin oazy, w których schronienie znaleźli protagoniści jest emocjonująca oraz pełna dramatyzmu, choć można też dostrzec w niej patetyczną otoczkę, a także trochę zbędnego, amerykańskiego heroizmu na pokaz. Niektórym widzom może to wadzić, ale dla mnie nie stanowiło to problemu i nie odbierało przyjemności czerpanej z seansu. Sceneria cieszy oko swoją atrakcyjnością - mamy pustynne plenery, liczne pogorzeliska po niedawno stoczonych bitwach oraz ruiny jakiejś placówki, aktualnie będącej azylem aliantów. James Belushi jako sierżant Gunn wypada naprawdę nieźle i swoją charyzmą przyćmiewa pozostałych aktorów, którzy także dają z siebie wszystko."Sahara" to angażujący film, który mimo ograniczeń budżetowych czy naciąganej historii dostarcza konkretnych wrażeń. Moja ocena to 7/10. Mam nagranie z TV4, które czyta Jarosław Łukomski (wersja 4:3). Dawniej TVP jeszcze to emitowało, a ostatnio chyba TV Puls.                  
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)