poniedziałek, 3 grudnia 2018

"Kraj pod ostrzałem" (1985)

"Kraj pod ostrzałem" (1985) - film, gdzie Chuck Norris ratuje Stany Zjednoczone przed ruskimi terrorystami musi ociekać zajebistością i... na swój sposób ocieka, jednak całość pozostawia trochę do życzenia. Zawód sprawia tu głównie początek, który jest dość nudny - może zbić z tropu i zniechęcić widza, ale warto poczekać na dalszy rozwój wydarzeń, gdy armia Rostova zacznie robić pieprznik na przedmieściach amerykańskich miasteczek. Jest wtedy dość wybuchowo i dużo się dzieje, choć uczciwie przyznam, że niektóre sceny akcji ewidentnie zostały zrealizowane na szybko, w nieco sztampowy sposób, zaś ujęcia są czasem gwałtownie przycinane. Sekwencje przedstawiające mobilizacje wojska, w których widać, jak po ulicach krążą czołgi, a helikoptery latają nad miastem także niestety przedstawiono dość skrótowo, za pomocą krótkich przebitek, jak gdyby kamera bała się tego widoku. Brakowało mi również walk wręcz w wykonaniu Chucka oraz finałowego pojedynku z Rostovem. Scenariusz jest uroczo głupiutki - kilkuset terrorystów, niemających nawet jednego czołgu pragnie zająć terytorium USA w kilkanaście godzin. Wyposażeni są jedynie w broń palną, ładunki wybuchowe i parę półciężarówek, a celem ich ataków są domy rodzinne, ludność cywilna czy sklepy  - nie mam pojęcia, dlaczego nie niszczą strategicznych obiektów, np. baz wojskowych i nie eliminują wysoko postawionych osób, żeby zadać jak największych strat Ameryce.
Nie warto się jednak nad tym zastanawiać, lepiej za to przymknąć oko i zachwycać się tym, co rozgrywa się na ekranie - "Kraj pod ostrzałem" cieszy, pomimo swoich wad oraz dostarcza solidnej porcji rozrywki. Norris nieźle wymiata, rzuca one-linerami ("wrócisz tu, to dostaniesz tyle prawych, że poprosisz o lewego"), a także udaremnia kolejne zamachy, zjawiając się zawsze we właściwym miejscu i czasie, a jego image z tej produkcji (jeansowa koszula, spodnie, na ramionach zawieszone dwa pistolety UZI) zapisał się już w historii kina. Reżyser, Josehp Zito umiejętnie wykreował atmosferę ciągłego zagrożenia, niebezpieczeństwa i ładnie ukazał panującą w sterroryzowanym kraju panikę obywateli. W jego filmie uświadczymy sporo kultowych scen jak strzelanina w galerii, końcowa potyczka zbrojna między ludźmi Rostova a wojskiem amerykańskim czy momenty, gdy Chuck Norris "przesłuchuje" złapanych przez siebie zadymiarzy. "Kraj pod ostrzałem" to też kolejny tytuł z lat 80., w którym pobrzmiewają echa zimnej wojny - zamachowcy byli Rosjanami (choć wprost nikt tego nie mówi),  a USA staje się ofiarą ich agresji. W tym samym roku (1985) wyszły też antykomunistyczne dzieła  "Rocky IV" i "Rambo 2" - ciekawy zbieg okoliczności. Reasumując - obraz Josepha Zito jest niczego sobie, przyjemnie się go ogląda, choć miejscami nuży i bywa mało treściwy. Moja ocena to 6/10Mam nagraną wersję z TVN 7, którą czyta Janusz Kozioł, takim starszym głosem. Nie jest to jakaś zła kopia, ale chętnie zobaczyłbym to z innym lektorem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)