Każdy z protagonistów w "Ostrym pokerze w Małym Tokio" może również wykazać się znajomością sztuk walki. Z wiadomych przyczyn (większa popularność w tamtym czasie) Lundgren pokazywany na ekranie będzie znacznie częściej, ale i Brandon Lee trochę sobie pokopie. Choreografia bijatyk jest całkiem sprawna, zaś liczne mordobicia robią wrażenie. Czasem widać markowane ciosy czy szybkie cięcia, mające zamaskować ten fakt, lecz w ogóle to nie przeszkadza. Sekwencje akcji też ładnie nakręcono, są zapadające w pamięć i uroczo przesadzone - Kenner przeskakuje rozpędzone auto, podczas ostrzału knajpy chowa się za mikroskopijnym (ale jak widać kuloodpornym), drewnianym stolikiem, ma nieskończoną ilość amunicji, a z postrzału w ramię nic sobie nie robi. Dodatkowo okraszane zostało to wszystko scenami gore - przez Yakuzę obcinane będą ręce, palce, a nawet głowa. Widoku ran ciętych i okaleczeń także nie zabraknie.
Poza tym, przed kamerą przewinie się dużo roznegliżowanych panienek, co będzie kolejnym uatrakcyjnieniem filmu, a za bad guy'a robi tutaj Cary-Hiroyuki Tagawa, posiadający idealne predyspozycje do kreowania wrednych typków. Podobnie zresztą jak Brion James, Danny Trejo czy Sven-Ole Thorsen, choć oni z reguły mają poboczne występy, natomiast Tagawa nieraz był zmorą policjantów, agentów FBI oraz samotnych wojowników. Soundtrack jest solidny, wpada w ucho i daje powera, a z uwagi na tematykę tego obrazu został również wzbogacony nieco orientalnymi brzmieniami. "Ostry poker w Małym Tokio" to zacny actioner, do którego miło powrócić - czy to regularnie, czy to raz na jakiś czas. Jedynie widoku Lundgrena, paradującego w stroju samuraja nie mogę jakoś strawić :D. Wygląda w takim wdzianku dość... osobliwie. Niemniej jednak należy się temu klasykowi 8/10. Tytuł ten mam nagrany z TVN, gdzie nieźle czytał Jacek Brzostyński. Tłumaczenie jest złagodzone, ale nawet lotne. Ciekawe jakie są inne wersje lektorskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)