piątek, 14 grudnia 2018

"Ciemny anioł" (1990)

"Ciemny anioł" (1990) - film opowiadający o tym, jak Dolph Lundgren stawia czoła kosmicznemu handlarzowi narkotyków (w którego wciela się Matthias Hues) nie zaskarbił sobie uznania krytyków i nie odniósł zawrotnego sukcesu, ale mimo to zyskał miano kultowego. Dziś nadal cieszy się sporą popularnością, szczególnie  wśród miłośników kina z czasów wypożyczalni VHS, czemu wcale się nie dziwię - "Dark Angel" to sprytna produkcja, która mimo kuriozalnego scenariusza oraz niskich nakładów finansowych (7 milionów dolarów budżetu) okazała się wciągająca i widowiskowa. Zmiksowano tu ze sobą kilka gatunków filmowych - mamy rasowe kino policyjne, wyraźnie zahaczające o wątek buddy movie, połączone z mrocznym obrazem science fiction, stylistycznie przypominającym "Terminatora". Ponadto całość okraszono ironicznym humorem, który skutecznie rozładowuje atmosferę. Dolph Lundgren gra tu Jacka Caine'a, czyli twardego, bezkompromisowego glinę, respektującego jedynie własne zasady. Postać ta może jest mało oryginalna i napisana w powierzchowny sposób, ale jakże charyzmatyczna oraz przykuwająca uwagę. Również Matthias Hues jako renegat z innej planety wypada ciekawie - jego postura, aparycja i przenikliwe spojrzenie idealnie oddają charakter kreowanego antagonisty.
Realizacja techniczna "Ciemnego anioła" jest jak najbardziej solidna i pomysłowa (zabójczy dysk!), a skromny budżet nie stanowił przeszkody, by na ekranie zaprezentować sporą ilość wybuchów, samochodowych pościgów czy strzelanin. W dobie CGI oraz poprawnie politycznych superbohaterów w obcisłych kalesonach całość może nie zrobi jakiegoś piorunującego wrażenia, ale starania twórców warto docenić, zaś efekt finalny z czystym sumieniem można pochwalić. Na uznanie zasługuje także elektroniczna muzyka Jana Hammera, która stanowi istne odzwierciedlenie lat 80. Podobały mi się też sekwencje, gdy obcy dokonuje napaści na swoje ofiary i wysysa z ich mózgu endorfiny, stanowiące skład pozaziemskiej używki. Jedyną rzeczą, do której mam jakiekolwiek zastrzeżenia, to wątki poboczne, potraktowane przez twórców nieco po macoszemu, np. rozgrywki Caine'a z tymi gangsterami, co zabili jego partnera. Początkowo to motor napędowy całej intrygi, później mamy scenę, jak Jack zostaje przez nich złapany i pod przymusem ma za nich odwalić czarną robotę - odebrać heroinę z wskazanego miejsca. Czynność tę jednak uniemożliwia mu atak kosmity na dilera, natomiast motyw gangu (oraz chęci zemsty za śmierć kolegi) przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie i nawet nie pamiętam, czy zostaje domknięty, choć przestępcy pojawiają się w jeszcze jednym momencie. Niemniej jednak, "Ciemny anioł" to konkretny, godny polecenia film. Moja ocena to 6,5/10, tytuł ten mam przegrany z pirackiej kasety, wydanej przez Art Video Service z nieznanym, pewnie amatorskim lektorem oraz nagrany z dawnego TVP1 z Gudowskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)