sobota, 3 listopada 2018

"Mumia" (1932)

"Mumia" (1932) - oglądając takie wiekowe tytuły należy mieć kilka rzeczy na uwadze, m.in to, że w ówczesnym kinie było sporo manier zaczerpniętych z teatru, a i obowiązywał restrykcyjny kodeks Haysa - jeśli przymkniemy więc oko na niektóre kwestie, uwarunkowane panującymi wtedy standardami, to powinno pójść z górki. Osobiście lubię takie leciwe horrory z lat 30., choć jedne nadal mają klasę i urok, a inne paskudnie się zestarzały i nawet biorąc pod uwagę rok ich produkcji, nie wyglądają zbyt dobrze. Do tej drugiej grupy na szczęście nie należy pierwsza filmowa wersji "Mumii", która po tylu latach jak najbardziej nadaje się do oglądania, a ponadto wciąga oraz urzeka swym klimatem. Szczególnie intrygujący jest tu początek, gdy odnaleziony zostaje sarkofag zawierający mumię kapłana Imhotepa. Jak się okazuje, jegomość ten został zmumifikowany i pogrzebany żywcem, ciąży na nim także klątwa, o czym niedługo pewne osoby się przekonają. Sam Imhotep powróci zaś ze świata umarłych, co niestety zostanie ucięte - akcja przeniesie się bowiem w przód o ponad dekadę.
Po przeskoku z 1921 r. do 1932 r. całość staje się bardziej kameralna i czasem przypomina bardziej kryminał aniżeli film grozy, ale mimo to jest nieźle - momentów trzymających w napięciu nie brakuje, a Boris Karloff magnetyzuje i przyciąga do ekranu. Kreuje on postać tajemniczą, wyrazistą, aczkolwiek szkoda, że jedynie we wstępie widzimy go w charakteryzacji mumii. Dekoracje są raczej oszczędne i minimalistyczne, jednak dość klimatyczne, skrywające mrok oraz niebezpieczeństwo. Ładnie również uchwycono Egipt, zaś sekwencje retrospekcji, pokazujące mumifikację z pochówkiem Imhotepa świetnie nakręcono - to chyba najlepsze momenty tego obrazu. W produkcji też znajdzie się parę dłużyzn, jednakże nie wpływają one na ogólny odbiór i mocno nie przeszkadzają. Bardziej rażą widoczne, liczne podobieństwa do o rok starszego "Draculi" czy inne rozwiązania fabularne, typowe dla horrorów tamtego okresu. Niemniej jednak, z "Mumią" warto się zapoznać, bo choć jest nadgryziona zębem czasu w taki czy inny sposób, to nadal pozostaje atrakcyjna i każdy kinoman, który ceni sobie klasykę, powinien być względnie usatysfakcjonowany. Oceniam to na 6/10, ponieważ znajdą się lepsze dzieła z tamtych czasów.

1 komentarz:

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)