wtorek, 23 października 2018

"Szklana pułapka" (1988)

"Szklana pułapka" (1988) - ciężko jest pisać o takich kultowych filmach, ponieważ właściwie wszystko zostało już o nich napisane - czy to w kontekście pozytywnym czy negatywnym. Jednakże po kolejnym seansie "Die Hard" postaram się napisać parę zdań o tej legendarnej już produkcji, bez której wielu z nas nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia. Może oglądana po raz kilkunasty "Szklana Pułapka" już nie trzyma w napięciu jak kiedyś, bo zna się na pamięć każdą jej scenę, ale nadal to fascynujące kino, do którego chce się wracać. Na sukces tego tytułu złożyło się kilka czynników - m.in sprawna ręka reżysera, który odpowiednio wyważył i wypośrodkował humor, napięcie czy akcję. Rozgrywające się wydarzenia zostały umiejscowione w ogromnym wieżowcu, odciętym za sprawą ataku terrorystycznego od pomocy z zewnątrz, a w ręce uzurpatorów nie dostała się tylko jedna osoba, która podejmuje z nimi samotną walkę. Schemat ten okazał się do tego stopnia chwytliwy, że po dziś dzień jest powielany, a twórcom udało się wytworzyć świetny, klaustrofobiczny klimat, wspierany adekwatną scenerią - są szyby wentylacyjne, niewykończone piętra, niedoświetlone, wąskie korytarze itd. 
Bohater kreowany przez Willisa nie jest wybielany - po prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie, a cała sytuacja zmusza go do działania, ponieważ gra toczy się o wysoką stawkę (życie uwięzionej żony oraz pozostałych zakładników). Nasz protagonista stopniowo opada z sił, a miejscami dopada go wręcz zwątpienie. John McClane to bezapelacyjnie najlepsza rola Willisa i szczerze mówiąc, niemal wszystkie jego późniejsze filmowe wcielenia w produkcjach sensacyjnych były w mniejszym lub większym stopniu wariacjami albo klonami McClane'a. Jednakże, w "Szklanej Pułapce" nie tylko nowojorski glina nakreślony został grupą kreską - jego antagoniści również są wyraziści oraz charakterni, szczególnie Hans Gruber, którego perfekcyjnie odegrał nieodżałowany Alan Rickman. Scena spotkania obu tych mężczyzn to istny aktorski pojedynek. Dialogi ogólnie są solidne - sekwencje rozmów poziomem napięcia nie ustępują tym dynamicznym, pełnym akcji (przykładowo - w niemałym skupieniu ogląda się dyskusje osaczonego Johna i sympatycznego sierżanta Ala Powella).

Pamiętna jest także muzyka Michaela Kamena - można w niej nawet usłyszeć "Odę do radości" w momencie, gdy wataha Grubera dobiera się do skarbca Nakatomi Plaza. Efekty specjalne w "Die Hard" stoją na wysokim poziomie - dzięki nim znajdziemy tu sporo atrakcyjnych i widowiskowych fragmentów. Cała strona techniczna to majstersztyk, a fachmani wykazali się nie lada kreatywnością podczas kręcenia poszczególnych scen. Co tu dużo mówić - prawdopodobnie najlepszy film sensacyjny w historii kina. Oceniam na 9/10.







Wersje lektorskie jakie znam:

  • VHS od Guild - Stanisław Olejniczak (tł. Jacek Mikina)
  • VHS od Imperial - Tomasz Knapik (tł. Jacek Mikina)
  • TVP - Jarosław Łukomski (tł. Tomasz Beksiński - wariant z łagodnym przekładem)
  • TVNJarosław Łukomski (tł. Tomasz Beksiński - wariant z ostrym przekładem)
  • Polsat - Jarosław Łukomski (tł. Artur Nowak)  

Yippee-ki-yay motherfucker!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)