czwartek, 18 października 2018

"Kruk 2: Miasto Aniołów" (1996)

"Kruk 2: Miasto Aniołów" (1996) - za pierwszym razem ten film bardzo mocno mnie rozczarował, a wręcz wymęczył, jednakże z każdą kolejną powtórką coraz bardziej go doceniam i odnajduję w nim zalety, których kiedyś nie dostrzegłem. Jednym z takich dużych plusów jest bez wątpienia klimat - mroczny, duszny, dołujący. Dominują tu głównie żółtawe odcienie oraz nocne ujęcia, a atmosfera jest nieco surrealistyczna. Również soundtrack należy do naprawdę solidnych - ponownie mamy rockowe kawałki, które ładnie ilustrują całość. Strona wizualna została więc odpicowana i nie można się do niczego doczepić. Szkoda, że problem jest z samą historią... scenariusz to po prostu kalka oryginału, gdzie powtórzono nawet poszczególne zwroty akcji (odebranie mocy głównemu bohaterowi itd.). Nie musiało tak być - reżyser i scenarzysta mieli zupełnie inną, głębszą wizję "Kruka 2", ale ponieważ naciski producentów zrobiły swoje, cały materiał został przemontowany tak, by jak najbardziej imitował jedynkę, a dużo rzeczy wyleciało do kosza. Szkoda, bo widać, że produkcja ta miała zadatki na coś więcej aniżeli podrzędną kontynuację kinowego hitu.
Ash - protagonista tej części jest nawet ciekawie zarysowany, aczkolwiek w jego usta włożono suche teksty o krukach i wypada to czasem groteskowo, gdy przy każdej kolejnej ofierze wygłasza jakiś monolog na ich temat. Z kolei przeciwnik Asha, winny jego śmierci oraz śmierci jego syna - Judah, okazuje się być kompletnie bezpłciowy, niewyrazisty i o wiele lepiej wypadają jego "wyznawcy" niż on sam. Sekwencje zabójstw są niezłe i uświadczymy trochę interesujących momentów, jednak ostatni akt jest rozczarowujący i zrealizowany po łebkach - nie dość, że mamy tutaj istny rip-off pierwszego "Kruka", to jeszcze użyta animacja komputerowa (przelot i atak kruków na Judaha) wypada strasznie słabo - jak na połowę lat 90. wygląda ona okropnie. Może to zaledwie kilkanaście sekund, ale rzuca się w oczy i irytuje. Również reakcja tłumu jest dziwna - dwoje ludzi zabija się na ulicy, a tamci krzyczą, że chcą więcej lub w ogóle nie zwracają uwagi na to, co się dzieje. Niepotrzebnie też moim zdaniem do "Miasta Aniołów" wpleciono postać Sarah - ma ona jakąś niejasną więź z ludźmi "wracającymi" zza grobu, choć w pierwowzorze nie było o tym nic wspominane. To chyba taki na siłę dokooptowany wątek, byleby połączyć jakimś wspólnym mianownikiem oba filmy. Reasumując - "Kruk 2" po paru seansach coraz bardziej do mnie przemawia, aczkolwiek nadal uważam, że nie jest to jakiś godny sequel ani tym bardziej satysfakcjonujące kino. Są tu elementy warte zobaczenia, ale na tym wszystko się kończy - potencjał był o wiele większy. Oceniam na 5/10.

Wersje lektorskie jakie znam:

  • VHS od Imperial, Tomasz Knapik (wersja reżyserska, ostre tłumaczenie)
  • Stopklatka TV, Paweł Straszewski (wersja kinowa, ostre tłumaczenie)
Obie te wersje lektorskie mają dość ostre tłumaczenia, w których pada wiele bluzgów, z tym, że głos Straszewskiego raczej zniechęca do oglądania i odbiera pazura całości. W przypadku wydania od Imperial, no to wiadomo - Knapik klasa sama w sobie, a i mamy director's cut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)