"Wygrać ze śmiercią" (1990) - drugi film w karierze Stevena Seagala, który podobnie jak poprzednik ("Nico - ponad prawem") z miejsca stał się pozycją kultową oraz kasowym hitem. Aktor ten ponownie wciela się w policjanta, ale tym razem już na samym początku trafia na stół operacyjny w wyniku postrzału, a jego rodzina ginie (jak się później jednak okaże - nie cała). Po siedmiu latach spędzonych w śpiączce budzi się i pragnie zemsty, a jako fałszywie oskarżony, będzie działał na własną rękę. Widać tu trochę podobieństw z wcześniejszym obrazem, a sama fabuła oryginalnością nie grzeszy, aczkolwiek dzięki sprawnej reżyserii i głównemu gwiazdorowi (wtedy się jeszcze starał i przykładał do pracy) całość stała się smakowita i bardzo angażująca. "Wygrać ze śmiercią" jest też mocno zakotwiczone w estetyce wczesnych lat 90., więc miłośnicy produkcji tego gatunku z ówczesnego okresu powinni być wniebowzięci.
Tempo zostało odpowiednio wyważone, a akcja dawkowana jest w przemyślanych proporcjach - ładnie rozłożono ją w czasie, dlatego nie ma jej natłoku ani przestojów. Będą sekwencje refleksyjne, ale i pełne napięcia. W scenariuszu znalazło się parę naciąganych wątków (kolokwialnie mówiąc), jak np. zamach na Masona Storma - postrzału z takiej odległości i z broni, jaką się posłużono, nikt raczej nie miałby prawa przeżyć, a tym bardziej wrócić po nim do pełni sił. Mam na uwadze jednak, że to tylko film i na niektóre rzeczy trzeba przymknąć oko, o ile nie są jakoś mocno przesadzone. Tutaj pokazano to w dość przyswajalny sposób i poza nagiętymi faktami nawet wiarygodnie. Powrót do formy głównego protagonisty zobrazowany został bardzo ciekawie i klimatycznie - zaczyna się od małych kroczków, a kończy na milowych. Zaprezentowano dzięki temu pokaz umiejętności Seagala, ładną scenerię i ścieżkę dźwiękową oraz angażującą historię.
Wzruszających i sentymentalnych momentów nie brakuje, co jest dużym plusem, bo przez to lepiej rozumiemy emocje targające Stormem i jego motywacje. Soundtrack ładnie ilustruje rozgrywające się wydarzenia, a jako ciekawostkę dodam, że jeden z bardziej wyrazistych utworów, będąc w innej aranżacji stanowi główny motyw przewodni "Najlepszych z najlepszych 2 -usunięto z niego brzmienia orientalne i voilà. Autorem muzyki do obu tych tytułów jest David Michael Frank, więc to trochę wyjaśnia sprawę. Choreografia walk w "Wygrać ze śmiercią" jest solidna i precyzyjna, a Seagal znajdował się wtedy u szczytu formy, więc będzie na co popatrzeć. Nie przesłania to jednak treści i bijatyk będzie tyle, ile trzeba, bez nadmiaru. Strzelaniny też są konkretnie nakręcone, a finał w domu senatora to już klasyka. Znajdzie się również parę one-linerów, które zapamięta każdy fan dawnego Stevena. Co tu dużo mówić - takie kino kiedyś robiło z chłopców mężczyzn i do dziś pozostaje niezapomniane. Moja ocena to mocne 7/10.
Wersje lektorskie jakie znam:
TVN - Jacek Brzostyński
Polsat - Jerzy Rosołowski (tl. Artura Nowaka)
VHS - Leszek Sznyter (tł. Tomasz Beksiński)
Wersja DVD podobno jest chamsko ocenzurowana, gdzie wywalono wszystkie brutalne momenty. Ja jednak nie mam wydania DVD i cieszę się, bo wiele bym stracił. Takie zgejone i ocenzurowane wersje mało mnie obchodzą, skoro można mieć istne perełki na nieodżałowanych kasetach video.
TVN - Jacek Brzostyński
Polsat - Jerzy Rosołowski (tl. Artura Nowaka)
VHS - Leszek Sznyter (tł. Tomasz Beksiński)
Wersja DVD podobno jest chamsko ocenzurowana, gdzie wywalono wszystkie brutalne momenty. Ja jednak nie mam wydania DVD i cieszę się, bo wiele bym stracił. Takie zgejone i ocenzurowane wersje mało mnie obchodzą, skoro można mieć istne perełki na nieodżałowanych kasetach video.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)