niedziela, 30 września 2018

"Liberator" (1992)

"Liberator" (1992) - z całą pewnością nie jest to najlepsza produkcja w filmografii Seagala, ale za to najbardziej kasowa, która jeszcze bardziej ugruntowała pozycję aktora. Na sukces "Liberatora" złożyło się kilka czynników, m.in solidna realizacja, gwiazdorska obsada oraz znany ze "Szklanej pułapki" motyw samotnej walki bohatera na ograniczonej, odciętej od świata zewnętrznego przestrzeni. Konwencja ta po raz kolejny zadziałała, a dzięki niej udało się wytworzyć odpowiedni klimat i towarzyszące mu napięcie. Osobiście tego filmu jakoś nigdy specjalnie nie lubiłem, ale uważam, że to rzetelne kino sensacyjne, mocno zakorzenione w latach '90. Akcja tutaj zawiązuje się dość szybko i nie posiada jakiegoś zbędnego wprowadzenia, aczkolwiek nie jest tak bezkompromisowa jak we wcześniejszych obrazach Seagala - łamanych kości i brutalnych momentów nie uświadczymy. Bijatyk w wykonaniu Stevena nie ma za wiele, dominują za to strzelaniny i potyczki zbrojne.                     
Wątek ukrywania się w podpokładach, a także przemyślanej eliminacji przeciwnika jest ciekawy i dobrze wyreżyserowany - oglądający wczuwa się w Casey'a Rybacka, a obserwując jego działania, dopinguje mu. Sam okręt, na którym rozgrywają się wydarzenia ładnie sfilmowano. Stanowi on równocześnie pułapkę, ale i daje możliwość dekowania się. Postać psychopatycznego Strannixa jest trochę stereotypowa (były agent, mszczący się na przełożonych) i nieco groteskowa w interpretacji Tommy'ego Lee Jonesa, ale też bardzo wyrazista. Partnerujący mu Gary Busey w roli zdrajcy, również świetnie wypada, do tego stopnia, że obaj panowie przyćmiewają nieco kreację Seagala, który tutaj robi wszystko co może, by im dorównać. Finałowy pojedynek między Rybackiem Strannixem  niestety okazuje się być niezbyt emocjonujący i nie ma jakiejś finezyjnej choreografii. Jest też stanowczo za krótki - tyle czekania na nieuniknioną konfrontację, a trwa ona może z minutę. Całość jednak rekompensuje poszczególne wady i stanowi przyzwoitą rozrywkę. Tempo jest odpowiednie, dzieje się dużo, a i wytworzono konkretną atmosferę. Seagal posiada lepsze tytuły na koncie, jednak i ten jak najbardziej warto obejrzeć. "Liberatora" oceniam na 7/10, mam go nagranego z TVN, czyta Janusz Kozioł. Później film nadawany był w Polsacie, TVP i TV Puls.                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)