czwartek, 13 września 2018

"Cold Creek Manor" (2003)

"Cold Creek Manor" (2003) - już dawno temu słyszałem o tym filmie, ale dopiero niedawno miałem okazję go obejrzeć. Przyznam, że nawet spodobał mi się, choć parę zastrzeżeń mam - m.in nie przemówiło do mnie zakończenie i rozwinięcie paru punktów kulminacyjnych. Zacznę jednak od początku - produkcja ta jest standardowym thrillerem, bazującym na tym, co znane i lubiane oraz jedzie na sprawdzonym schemacie (niektórzy uważają, że aż za bardzo). Pomimo braku oryginalności okazała się być dość zaskakująca, bo choć można pomyśleć, że będzie to kolejny tytuł z cyklu "posiadłość skrywająca mroczną tajemnicę", gdzie duchy mszczą się za śmierć lub domagają pochówku, to jednak nic z tych rzeczy - wątków paranormalnych nam oszczędzono.
Mamy za to nawet niezłą intrygę i całkiem przyzwoicie budowane napięcie przez reżysera. Akcja rozwija się tutaj niespiesznie, ale "Cold Creek Manor" potrafi zainteresować, szczególnie wtedy, gdy narasta konflikt między Tilson'em a Massie'm. Duża w tym zasługa głównych aktorów - Dennis'a Quaida oraz Stephen'a Dorffa. Na dalszym planie partnerują im Sharon Stone, Kristen Stewart, Juliette Lewis czy Christopher Plumber - wyjątkowo pierwsza z aktorek zawodzi, nie wpasowując się w rolę matki i żony, ponieważ jak zwykle gra oziębłą, zamkniętą w sobie kobietę. Finałowa konfrontacja między aktualnym, a byłym właścicielem posiadłości Cold Creek Manor częściowo trzyma w napięciu, jednak z przykrością muszę stwierdzić, że jest zwyczajnie za krótka i nie w pełni satysfakcjonująca, przez co dobra podbudowa bierze w łeb. Fabularne twisty są dosyć przemyślane i chociaż cały szkielet wydarzeń jest przewidywalny, tak jego poszczególne części składowe są już niespodziewane. W filmie postawiono na nawet urokliwą lokalizację, która sprzyja atmosferze niepewności, a także zagubienia w nowej społeczności. Całość została poprawnie zrealizowana, chociaż w pamięć jakoś szczególnie nie zapadanie - ot, taki dreszczowiec do obejrzenia na wieczór. Przesłodzone, zbyt prostackie ostatnie minuty obniżają trochę ostateczną ocenę - daję 6/10. Oglądałem to na Polsacie, lektorem był Radosław Popłonikowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)