niedziela, 26 sierpnia 2018

"Ted 2" (2015)

"Ted 2" (2015) - zasiadając do oglądania części pierwszej nie oczekiwałem zbyt wiele, ale film mnie zaskoczył, bo choć to niżowa komedia o humorze niskich lotów, to potrafiła rozbawić i zainteresować, a mimo niektórych schematycznych wątków okazała się być dość świeża oraz niebanalna. Można też powiedzieć, że w sile pierwszego "Teda" tkwi prostota i minimalizm - dwójka jest znacznie bardziej rozbudowana i więcej w niej treści pobocznych, co niestety działa na niekorzyść i przeciąga akcję. Mamy tu także zbędny i skrzywiony komentarz polityczny, dotyczący definicji człowieczeństwa i traktowania mniejszości w USA, co nie jest jednak ani zabawne ani tym bardziej potrzebne. Miała być to zapewne swoista satyra, ale te rozprawy sądowe są nudnawe, niewnoszące nic do tematu, a płynący z nich morał jest zwyczajnie płytki - nawet jak na ten rodzaj kina. Nie podobały mi się również sceny śpiewania czy tańczenia, które chyba jedynie miały wydłużyć czas ekranowy. Zajeżdżało to trochę Adamem Sandlerem i rozmienianiem się na drobne. W poprzedniku chwyciła nieskomplikowana historia o przyjaźni dorosłego faceta ze zdemoralizowanym, ożywionym pluszowym misiem, okraszana rubasznym, często chamskim humorem. Przekaz o sile przyjaźni był nienachalny i prosty, a drugiego dna na próżno było szukać. Przy kontynuacji reżyser wszystko rozdmuchuje i sili  się na dorabianie "Tedowi" sztucznej głębi, nie mogąc jednocześnie odciąć się od klozetowych, powielanych żartów. Tym sposobem zatraca się urok oryginału, a na wierzch wysuwają pospolite dla współczesnych komedii motywy.
Na szczęście, pomimo tych wad, "Ted 2" nie staje ością w gardle i nie należy do produkcji nieudanych - potrafi dostarczyć rozrywki, a niektóre gagi są w stanie konkretnie nas rozbawić: już na samym początku (w czasie trwania wesela) dostajemy świetną scenę, zapoczątkowaną tekstem "wciągnąłem niezłą krechę z jednym gościem - zgadnij, którym", gdzie cameo zalicza Sam Jones. Dalej mamy mniej lub bardziej zabawne momenty, choć w niektórych przypadkach potencjału nie wykorzystano, jak np. wtedy, gdy bohaterowie znajdą całe pole marihuany - w najlepszym momencie zostaje to urwane. Standardowo znajdzie się tutaj trochę nawiązań do popkultury i klasyki kina, np. do "Rocky'ego" czy "Parku jurajskiego". Przyznam, że niektóre z tych smaczków są całkiem fajne oraz zgrabnie wplecione. W epizodach zobaczymy również parę znanych nazwisk, m.in wystraszonego Liama Neesona, kupującego "nielegalnie" płatki śniadaniowe dla dzieci. Innym plusem tego obrazu będzie przyjemny, kumpelski klimat, a także ciekawie napisane relacje między bohaterami - czuć między nimi chemię i więź. Animacja Teda wypada solidnie, płynnie i jest on niemal namacalny - miś dobrze integruje się z tłem czy innymi postaciami. Jednakże niektóre CGI zwierzaki w lesie przy farmie twórcy mogli sobie darować ;). Oceniam to na 5/10 - sequel nie dorównał filmowi z 2012 r., ale można go obejrzeć. Przekombinowany scenariusz trochę zdekoncentruje, spowolni akcję, ale pośmiać się będzie z czego. Na wydaniu DVD "Teda 2" czyta Marek Ciunel, a tłumaczenie jest strasznie pedalskie i wykastrowane z mocniejszych wyrażeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)