"Carrie" (2013) - nie tak dawno recenzowałem tutaj pierwszą adaptację "Carrie" z 1976 roku, którą wyreżyserował Brian De Palma - przypomnę tylko, że jest to dzieło nastrojowe, artystyczne, gdzie zrezygnowano z efekciarstwa i oklepanego straszenia, a postawiono na suspens oraz kreacje aktorskie, przez co otrzymaliśmy angażujący, elektryzujący dreszczowiec. Wersja z 2013 r. jest jego odwrotnością, ponieważ to typowe kino komercyjne, a mówiąc bardziej potocznie - maszynka do nabijania dolarów. Historia została spłycona, zaktualizowana oraz podrasowana na potrzeby dzisiejszego odbiorcy. Widać także, że głównym targetem są tu nastolatki, więc w obsadzie znalazły się jakieś młodzieżowe gwiazdki, których w poważniejszych projektach się nie widuje. Zrezygnowano również z nieatrakcyjności Carrie i w głównej roli mamy aktorkę z ładną buzią, choć kłóci się to nieco z fabułą i wcześniejszymi adaptacjami. Wcielającej się w nią Chloë Grace Moretz niestety brakuje talentu aktorskiego czy własnego charakteru, dlatego czasem próbuje karykaturalnie naśladować Sissy Spacek z pierwszej ekranizacji powieści Stephena Kinga. Pozostali bohaterowie wypadają nawet nieźle (może poza współczesnym Tommy'm Ross'em, którego gra jakiś "żeluś"), aczkolwiek nikt nawet nie zbliżył się poziomem do perfekcyjnej gry aktorskiej z klasycznej wersji De Palmy. W "Carrie" Kimberly Peirce rozbudowano za to motywacje oraz role niektórych protagonistów (bądź antagonistów) i tak np. Sue widzimy znacznie częściej na ekranie, a jej postać została rozszerzona i na swój sposób wybielona.
poniedziałek, 27 sierpnia 2018
"Carrie" (2013)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)