wtorek, 21 sierpnia 2018

„Najlepsi z najlepszych 3: Bez odwrotu" (1995)

                                                                         
Najlepsi z najlepszych 3: Bez odwrotu” (1995) – dwie pierwsze części z tego zapomnianego już dziś cyklu uważane są za klasykę kina kopanego i w czasach VHS robiły niemałą furorę. Zarówno jedynka, jak i dwójka trzymały wysoki poziom i były godnymi przedstawicielami produkcji klasy B z wyższej półki. W trójce, z oryginalnej obsady ostał się jedynie Phillip Rhee, który zresztą ją nawet wyreżyserował. Sam film zaś poszedł w tanią sensację i zupełnie inny gatunek, niemający nic wspólnego z poprzednikami. Nie jest to obraz zły, aczkolwiek zupełnie niepotrzebnie został podciągnięty pod markę „Najlepszych z najlepszych”, bo z tego powodu ogląda się go przez pryzmat wcześniejszych odsłon, którym całkowicie nie dorównuje.
Fabuła sama w sobie prezentuje się dość dobrze, choć nieco sztampowo – w małym, cichym miasteczku rozwija się grupa neonazistów, domagająca się segregacji rasowej i uprzykrzająca życie mniejszościom rasowym. Ostatnim sprawiedliwym będzie tutaj Tommy Lee, który stanie w obronie swojej siostry, uciśnionych mieszkańców oraz wypowie wojnę liderowi tej rasistowskiej organizacji. Nie powiem – całość ma urok, a scenariusz byłby całkiem strawny, gdyby nie to, że miejscami jest zbyt mocno przekombinowany. „Najlepsi z najlepszych 3” mieli też chyba jeszcze bardziej wypromować główną gwiazdę, Phillip'a Rhee, który kreowany jest tutaj na istnego przekozaka – wymierza sprawiedliwość nie tylko kopniakami, ale także chwyta za broń palną wszelkiej maści i z gracją Rambo eliminuje wrogów. Realizmu tu nie uświadczymy, ale będzie można popatrzeć na trochę ładnych walk i nieco tandetnych strzelanin. Efektów specjalnych i pirotechniki jest dość sporo, ale momentami miałem wrażenie, że wystrzały były rysowane bądź dokładane. Czasem też ujawniał się blue-box, użyty np. w scenie z lecącymi drzwiami, wyrzuconymi przez wybuch czy chyba w idiotycznej scenie, gdy rakieta z wyrzutni wlatuje oknem autobusu, a wylatuje drzwiami.
Pierwsza połowa filmu jest zdecydowanie ciekawsza, kiedy obserwujemy coraz śmielszą działalność rasistów i przybycie Tommy'ego Lee do Liberty, ponieważ potem robi się niestety kiczowato, jak główny bohater w stroju klauna na wiejskim festynie kasuje tych degeneratów czy jak bawi się w ninja oraz  Jamesa Bonda w jednym, sabotując działania swoich adwersarzy. Dziwi mnie też, jak ta zgraja neonazistów przeobraziła się z kilku wsiowych krzykaczy, których łatwo rozgonić, w zorganizowaną armię, liczącą kilkuset członków oraz mającą wypasiony arsenał, swoje magazyny i poligon do ćwiczeń. Ich przywódca, czyli główny bad ass wypada nawet dobrze, jest wyrazisty i na koniec zaliczy dość wyczekiwaną potyczkę z Tommy'm – okazuje się ona  przyzwoita, a choreografia daje radę, choć widać, że kamera znacznie częściej koncentruje się na popisującym się Rhee. Na sam koniec pochwalę jeszczę muzykę, która jest niczego sobie i małomiasteczkowy klimat, nadający poczucia sielanki. Oceniam na 5/10 – „Najlepsi z najlepszych 3” to średniej jakości tytuł, mający jednak atrakcyjność produkcji kręconych w erze VHS. Mam to nagrane z TV4, a lektorem jest Janusz Kozioł – przeczytał on wszystkie części dla tej stacji. Dawniej TVN też emitował to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)