środa, 22 sierpnia 2018

"Amerykański ninja 2" (1987)

"Amerykański ninja 2" (1987) - pierwszej części z serii jeszcze nie było dane mi obejrzeć, ale jakoś rok temu TVN emitował dwójkę i obejrzałem ją, ponieważ bardzo lubię kino lat 80. "Amerykański ninja 2" okazał się tragicznie zrealizowany i nawet w czasach, kiedy go kręcono musiał już razić amatorszczyzną. W tym filmie do tego stopnia jest wszystko nieudolne, że aż  z uśmiechem na twarzy patrzy się na te absurdy - sceny walk są tak okrutnie pretekstowe i słabo zainscenizowane, że trudno się nie śmiać :D. Wyraźnie widać, że atakujący napastnicy podchodzą pod przeciwnika w taki sposób, żeby dać mu możliwość obezwładnienia się, a ciosy mieczem zadawane są gdzieś z góry albo całkiem markowane. Rozbrajająca swym niezamierzonym komizmem jest scena w barze, gdy ten murzyn pcha jednego z "ninja", a ten sam rozpędza się i wskakuje na ladę :D. Nie wspomnę, że to właśnie ci ninja czekają na ruch przeciwnika lub atakują wtedy, kiedy ten odwróci się w ich kierunku, a po zwykłym odepchnięciu przewracają się i są "martwi".
Strzelaniny również się fatalne i technicznie maksymalnie niedopracowane - po strzale z granatnika, ładunek wybucha spod ziemi bądź gdzieś zza ściany :D. W ogóle wygląda to jak tanie fajerwerki z wiejskiego targu, a nie granaty. Sceny akcji to czysty kicz, a super ninja hodowani w laboratorium przewracają się o własne nogi. Wojowników cienia widzieli oni chyba tylko na filmach, bo biją się gorzej niż uczniaki na szkolnych korytarzach. Dobra, będzie tego narzekania, bo niedoróbki "Amerykańskiego ninja 2" można by było wymieniać w nieskończoność. Jednakże, produkcja ta jest tak tragicznie zła, że aż dobra - dla wielu może stanowić zaszczytne miejsce w osobistym rankingu guilty pleasure. Ja odejmuje jeden punkt za finałowy pojedynek - Joe walczy w masce, żeby nie było widać kaskadera, co niestety przeszkadza (w ogóle w wielu momentach występuje tu dubler, nawet w kultowej już scenie wychodzenia z biura, gdzie mamy jakiegoś wymoczka zamiast Dudikoffa). Klimat lat 80. jest dużą zaletą tego obrazu i dodaje mu uroku - bez tego ciężko byłoby to przetrawić. Podobała mi się również muzyka oraz niektóre plenery. Duża ilość piwa wskazana, bo na trzeźwo czasem można nie podołać - moja ocena to 5/10. Seans zaliczyłem w TVN, lektorem tej wersji był Jacek Brzostyński - nawet nieźle sobie poradził i przyjemnie się z nim oglądało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)