"Desperaci" (2000) - film próbuje udawać ambitny i złożony, ale w rzeczywistości to po prostu gniot z większym budżetem i znaną obsadą. Fabularnie jest bardzo źle - w działaniach postaci nie ma żadnej logiki ani sensu. Dodatkowo pojawiają się liczne i zbędne wątki poboczne, a kolejne postacie wyskakują po prostu z dupy. Po jakimś czasie przestajemy ogarniać co i jak, a wszystko staje się chaotyczne, nudne i bezpłciowe. Weźmy pod lupę jedną z pierwszych scen tej produkcji, pozbawioną zupełnie ładu i składu - bohaterowie decydują się porwać ciężarną, ale po ostrej rozmowie z jej ochroniarzami odpuszczają, po czym jednak trafiają na nią przypadkiem i porywają. Mężczyźni mający na celu za wszelką cenę chronić dziewczynę, puszczają ją samą i biegną za bandytami - po co, do nędzy, po co? A ona głupia zamiast ich słuchać, to też łazi gdzieś i podkłada się. Finałowa strzelanina wypada całkiem nieźle i efektownie, ale to nie ratuje "Desperatów". Niestety, jest to nędzny obraz, gdzie brakuje ciągu przyczynowo-skutkowego. Maksymalna ocena to 4/10. Film mam z kolekcji Carisma, z pasma "Kino akcji" i wydanie to czyta Tomasz Knapik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)