czwartek, 5 lipca 2018

"Wilczyca" (1982)

"Wilczyca" (1982) - w sumie dostałem od tego filmu tyle, ile się spodziewałem - miał swoje momenty czy klimat, ale niestety nie udało się z niego zrobić niczego pamiętnego. Nastrój generalnie jest całkiem solidny, a zimowa sceneria i zdjęcia dodają uroku, ale sama historia jest mało angażująca. O ile na początku jest jeszcze ciekawie, tak potem "Wilczyca" idzie w jakieś kino kostiumowe i staje się nużąca. Osadzenie akcji w XIX wieku było trafionym  pomysłem, bo wtedy wątek zabobonów, ludowych wierzeń i ponurych dworków czy pałaców ma sens i robi za odpowiednią podbudowę. Pojawia się także motyw kołków osinowych czy poświęconych kul, ale za dużo tu dramatu, a za mało grozy. Z kolei dialogi o patriotyzmie i powstaniu są strasznie łopatologiczne i zbędne. Nie podchodziłem do "Wilczycy" jak do rasowego horroru i spodziewałem się braku akcji, więc wcale nie zdziwiło mnie, że scen, które miały wystraszyć jest tu strasznie mało, a tytułowe zwierzę pojawia się raptem parę razy. Przynajmniej  bez ogródek pokazano chociaż np. zmarłą Marynę w sennych koszmarach głównych bohaterów, bo obawiałem się, że wszystko się skończy na pokazaniu od czas do czasu krążącego wilka w lesie przy pałacu. Pod koniec było też parę fajnych i krwawych scen, co podniosło ocenę tego filmu, który w drugiej połowie robił się strasznie męczący. Tak jak myślałem - potencjalnie nastrojowa historia, umieszczona w nieco badziewnej, nie do końca przemyślanej produkcji. Mogło być lepiej, ale zabrakło pomysłu na ciekawszą realizację. Ocena to naciągane 5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)