czwartek, 5 lipca 2018

"To" (1990)

"To" (1990) - ostatnio narobiło się sporo szumu wokół kolejnej wersji tego filmu, czyli drugiej już ekranizacji jednej z podobno najlepszych powieści Stephena Kinga. Zanim jednak sięgnąłem po nowość kinową, to zapoznałem się z pierwszą, dość mocno zachwalaną adaptacją z 1990 roku.. Niestety - tytuł ten okazał się kompletnie przereklamowany i już w latach, kiedy go kręcono wyglądał słabo, wręcz amatorsko. Naczytałem się, jaki to przerażający i klimatyczny horror, po którym sen staje się niemożliwy, jaka zajebista jest tu rola Tima Curry'ego etc. Nic z tego nie okazało się prawdą - grozy uświadczymy tu tyle, co w reklamie płatków śniadaniowych, a napięcie ma zerowy poziom. "ItTommy'ego Lee Wallce (twórcy całkiem niezłego "Halloween 3") trwa niemal równe trzy godziny, a Pennywise'a widać tu jakieś pięć-sześć razy, przy czym nikogo nie zabija, bo jak tylko się pojawia, to następuje ściemnienie/off-screen i jego czas sięga może paru sekund. Z całą pewnością nie jest  to także  jakaś ikoniczna, niezapomniana kreacja Tima Curry'ego, ponieważ charakteryzacja całkowicie zasłania jego naturalną, demoniczną mimikę; gdybym nie wiedział, że to on wciela się w "tańczącego clowna", to zwyczajnie bym go nie rozpoznał. Równie dobrze morderczego Pennywise'a mógł  grać pierwszy lepszy statysta - efekt byłby identyczny.
Paradoksalnie, postać wspomnianego clowna i tak wypada najciekawiej, bo sylwetki głównych bohaterów są bezpłciowe, kiepsko napisane, a ich relacje zostały mgliście nakreślone. Akcja w młodzieńczych latach jest w miarę sprawna, połowicznie potrafi zainteresować, jednak w czasach "dorosłych" wypada już całkowicie sztampowo oraz nieporadnie. Ponadto horror ten powstał w 1990 roku, ale kompletnie nie czuć tu klimatu tamtego okresu. Całość można przyrównać do jakiegoś dłuższego odcinka "Strefy mroku" czy innego telewizyjnego serialu grozy. Z przykrością stwierdzam, że produkcja ta zdecydowanie mnie zawiodła i wyjątkowo nowsza wersja okazała się być lepsza, jest też chyba o wiele bardziej zgodna z książkowym oryginałem. Prozy Kinga co prawda jeszcze nie czytałem, ale wiem z doświadczenia, że ten charakterystyczny autor pisze krwawe i rozpisane opowieści, a nie bajki dla małolatów jak pierwsza wersja "To". Mocno przeceniane, niemal amatorskie przedsięwzięcie, w którym kuleje wszystko, począwszy od scenariusza. Oceniam na 5/10, choć tak naprawdę należy się 4/10.

2 komentarze:

  1. "w którym kuleje wszystko począwszy od scenariusza" - no debil w chuj...

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę cię uświadomić Gondo ta druga wersja według mnie dziadowska, nie jest na podstawie książki tylko luźno na podstawie scenariusza pierwszej wersji którą krytykujesz

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)