niedziela, 8 lipca 2018

"Skowyt" (1981)

"Skowyt" (1981) - to połowicznie kultowy horror, który jest pełen skrajności - klimat pierwszoligowego kina grozy koliduje tutaj z bardzo złym scenariuszem, a świetnie sfilmowane sceny z wilkołakami, z niemalże Oscarowymi efektami specjalnymi są kontrastem do fatalnie nakręconych scen dialogowych czy poszczególnych, naiwnie wyreżyserowanych zwrotów akcji. "Skowyt" udał się trochę z przypadku i można określić go mianem solidnego gniota - udało się wytworzyć odpowiednią atmosferę (choć to raczej zasługa lokalizacji, a nie umiejętności reżysera) i w ciekawy sposób pokazać na ekranie wilkołaki, ale sama historia nie jest odpowiednio wyważona/wyśrodkowana i przez to pierwsza połowa jest strasznie nudna i niezborna, a potem nadchodzi ostatni akt i mamy natłok akcji oraz szybkie domknięcie wszystkich wątków.
Obraz ten miejscami jest dość chaotyczny, tak więc scenariusz skonstruowany jest tak, żeby w łopatologiczny sposób wyjaśniał na każdym kroku widzowi, że chodzi o wilkołaki i czym one są - w telewizji ciągle pojawiają się urywki, w których spiker opowiada o podwójnej naturze i ukrytej w nas bestii, sprzedawca w księgarni objaśnia głównym bohaterom jak z nimi walczyć, a z emitowanego w telewizji filmu ("Wilkołak" z 1941 r.) dowiadują się oni również innych, istotnych faktów. Czasem jest to o tyle kuriozalne, że kolejne wskazówki pojawiają się dokładnie wtedy, kiedy są właśnie potrzebne. Chris i Terry w sumie nie muszą się specjalnie starać w swoim prywatnym śledztwie, bo Joe Dante podaje im wszystko na tacy. Również niektóre inne fragmenty nakręcono dość pretensjonalnie i są jedynie pretekstem do pokazania efektów specjalnych - np. w pamiętnej, kilkuminutowej  transformacji Eddie'go, Karen White stoi i mu się przygląda, choć ma drogę ucieczki i czas na nią. Również walkę z wilkołakiem podejmuje dopiero wówczas, gdy ten jest w pełni przemieniony i gotowy do ataku. Podobnie jest w chwili śmierci Terry - bestia zamiast ją dopaść i zagryźć, to najpierw ją straszy, a potem przygląda się jej przez dłuższy czas; zapewne miało to służyć zaprezentowaniu wizerunku wilkołaka, którego wtedy widzimy pierwszy raz w całej okazałości. Widać, że ktoś poszedł na skróty i niezbyt przemyślał te sceny.
Wygląd leśnych potworów jest najjaśniejszym punktem "Skowytu" - kostiumy i modele animatroniczne zostały wykonane precyzyjnie, a odpowiedni kąt filmowania i oświetlenie sprawiają, że filmowe wilkołaki wzbudzają grozę, ale i intrygują. Wyglądają dokładnie tak, jak wyglądać takie bestie powinny. No i mamy tutaj  najlepszy w historii wilkołaczego kina moment transformacji człowieka w bestię. Dzisiejsze, nawet najlepsze CGI choćby w połowie się nie umywa do pracy Roba Bottina. Pojawia się tutaj też animacja rysunkowa, animacja poklatkowa, lalkarstwo i pracochłonna charakteryzacja. Zdjęcia są klimatyczne, ale to zasługa odpowiedniej scenerii - ośrodek wypoczynkowy i jednocześnie klinika, położona w samym środku spowitego mgłą lasu musi robić za klimat, a twórcy zdają sobie z tego sprawę i to wykorzystują. Te wszystkie ujęcia pełni księżyca i mrocznych zakamarków  lasu nadają także "Skowytowi" cech typowo klasycznego horroru o ludziach-wilkach. Niestety aktorstwo jest słabe - szczególnie Dee Wallace, która gra bardzo karykaturalnie i nie potrafi wiarygodnie odegrać emocji, które targają jej bohaterką. Być może się dobrze starała, ale efekt jest zdecydowanie poniżej oczekiwań. No i z powodu aktorki finał zmieniono na bardziej łagodny, co nieco kłóci się z jego wydźwiękiem.
Warto obejrzeć ten film z kilku powodów - nawet jeśli jest co najwyżej przeciętny, to i tak jest to jedna z najbardziej pamiętnych produkcji o wilkołakach, no i efekty specjalne są tutaj naprawdę doskonałe - w wielu dzisiejszych horrorach o tej tematyce próżno szukać lepszych. Swoje robi też urok lat 80. i stylistyka z tamtego okresu - chce się ten tytuł oglądać, pomimo nudy i topornie realizowanego scenariusza. Co by nie mówić, "Skowyt" ma duszę i warto po niego sięgnąć - choćby z ciekawości. Ja oceniam na 5/10.  Film dawniej można było dość często zobaczyć w TVP, ale od 2009 nie powtarzają już go. Dawniej Polsat też  go emitował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)