poniedziałek, 2 lipca 2018

"Raport mniejszości" (2002)

"Raport mniejszości" (2002) - obok prequeli "Gwiezdnych wojen" to chyba jeden z tych pierwszych "sterylnych" filmów science-fiction, które aktualnie królują w kinach. Wiecie o co chodzi - uniwersalne PG-13, wszystko futurystyczne, idealne, a większa część zdjęć kręcona na "niebieskim ekranie". Właśnie taki jest "Raport mniejszości" - bezpieczny film, taki trochę robiony "na zamówienie", pod widownię. Mogłoby być to coś bardziej ambitnego, ale skupiono się bardziej na futurystycznych efektach i scenach akcji, ale nie powiem - produkcja ta ma momenty trzymające w napięciu i przemyślane twisty, których nie sposób się domyśleć. Intryga także jest w miarę zawiła i niebanalna. No, ale jak wspomniałem - prawie każdy bohater jest tutaj nieskazitelny, a świat przedstawiony jest sterylny i doskonały, a motyw zbrodni jest nieco groteskowo pokazany. Niby główny bohater ma problemy z narkotykami, ale ten wątek ogranicza się jedynie do sceny jak je kupuje. W dalszej części filmu nie widać by był zaćpany, miał problemy z tym, był na głodzie czy zaniedbywał obowiązki. Równie dobrze mogłoby tego nie być - nic to nie zmienia i nie wpływa na fabułę - motyw ten zostaje urwany. No i antagonista (żeby nie spoilerować, to nie powiem kto to) jest utajonym zabójcą, ale w finale postępuje honorowo i godnie - w świcie przedstawionym widać każdy musi być szlachetny, nawet zdrajca.

Spielberg w okolicach 2000 r. nieco rozmienił się na drobne kręcąc takie nader komercyjne produkcję pod publikę, w których w ogóle nie czuć jego stylu - "Raport mniejszości" mógł nakręcić pierwszy lepszy rzemieślnik i efekt byłby taki sam. O wiele bardziej wolę tego pana jak kręcił "Szczęki', "Indianę Jonesa" czy "Jurassic Park" niż takie poprawne politycznie filmy. Mimo wszystko "Raport mniejszości" nie jest zły, to taki obraz do obejrzenia na wieczór i zapomnienia. No i efekty specjalne jak na 2002 rok są całkiem OK. Co prawda dziś niektóre sekwencje kręcone na "niebieskim ekranie" wydają się niezbyt płynne, a nawet toporne nieco, ale tytuł ten ma swoje lata, a i w dzisiejszym kinie też rzadko wygląda to dobrze. Oceniam na 6/10. Oglądałem w TVN 7, czytał Janusz Szydłowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)