czwartek, 26 lipca 2018

"Ostatnia rodzina" (2016)

"Ostatnia rodzina" (2016) - jestem miłośnikiem tłumaczeń Tomasza Beksińskiego i uważam, że najlepsze przekłady list dialogowych do filmów są spod jego ręki. Dużo też o nim czytałem i to ciekawa, intrygująca postać - dlatego też sięgnąłem po "Ostatnią rodzinę". Pod tym kątem produkcja ta mnie nieco rozczarowała - Tomek w interpretacji twórców to praktycznie paranoik, cierpiący na napady agresji. Bohater jest dość karykaturalnie odegrany przez Dawida Ogrodnika, który usilnie stara się podrabiać pana Tomasza gestami, mimiką czy głosem. Nie wypada to zbyt przekonująco, a pominięcie wielu faktów z życia tłumacza i zignorowanie jego wewnętrznego zagubienia może spowodować błędne wyobrażenie o jego osobie. Za skromny jest choćby wątek o nieszczęśliwej miłości i braku akceptacji ze strony społeczeństwa, a to było bardzo istotne. No i po wywiadach, wystąpieniach w telewizji czy nagraniach rodzinnych, widać, że był to sympatyczny i miły człowiek. Potwierdzają to także ludzie, którzy go znali osobiście. W filmie pokazano go, jakby cierpiał na ADHD i był trochę niezrównoważony. Trochę szkoda, że tak koślawo go sportretowano.

"Ostatnia rodzina" broni się jednak jako produkcja sama w sobie, bo to ciekawe, kameralne kino, które ogląda się z zaciekawieniem. Dobra jest realizacja techniczna (dekoracje, scenografia) i adekwatne oddanie realiów lat, w którym dzieją się wydarzenia. Użyto chyba także nieco przerobionych materiałów archiwalnych, a to kolejny smaczek. W tle czasem dodatkowo przewijają się jakieś kawałki z lat 80., np. "Don't Go" zespołu Yazoo. Podobało mi się również artystyczne prowadzenie kamery i stylistyka - zazwyczaj dominowały długie ujęcia, filmowane z jednej perspektywy, choć czasem jednak brakowało precyzji w tym, i w tle były np. same nogi.

Brakowało mi jeszcze podpisów z informacją, w którym roku dzieją się poszczególnie wydarzenia - data jest czasem na materiałach z nagrań pokazana, ale to trochę za mało. Niektórych istotnych szczegółów również brakowało - np. informacji, jak zabił się Tomek. Niby każdy wie jak to było, ale jeśli jednak ktoś nie zna jego historii, a ogląda "Ostatnią rodzinę", to się z niej nie dowie, w jakich okolicznościach zmarł. No i dźwięk... bardzo dużo dialogów jest niesłyszalnych, niewyraźnych, że trzeba się domyślać, co aktorzy mówią. Ogółem - przeinaczenie osoby Tomka to spory minus i największa wada tego obrazu, ale całość wypada więcej niż przyzwoicie - to interesująco poprowadzona opowieść, ładnie sfilmowana i zrealizowana, choć brakuje w niej istotnych faktów. Ode mnie 7/10, bo przyjemnie się oglądało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)