czwartek, 19 lipca 2018
"Nieuchwytny" (1996)
"Nieuchwytny" (1996) - jest to jeden z najsłabszych filmów Seagala, nakręconych w latach 90. - widać, że miał on niestety duży wpływ na niego i już tutaj powoli błaznuje, kreując się na nie wiadomo kogo. Nawiązuje chyba też do swoich wyznań, chodzi w tym a'la kimonie, nosi jakiś buddyjski różaniec i wygaduje różne bzdury o tym, jak to nienawidzi przemocy. W praktyce jednak używa jej bez mrugnięcia okiem i ani myśli unikać utarczek. Moim zdaniem pod tym kątem "Nieuchwytny" był przesadzony - Steven zawsze w filmach był niepokonany, kozak itd., ale tutaj to całkiem nie wiadomo, kogo tak naprawdę odgrywa, co go motywuje. A ciągłe gadanie bohaterów drugoplanowych w stylu "nic nie wiadomo o jego przeszłości, nie wiadomo kim był" staje się męczące i groteskowe. Widać, że zadufany w sobie aktor miał niemały wpływ na tę produkcję. Poza tym jednak jest całkiem znośnie: sceny akcji są nawet niezłe, no i potyczek w wykonaniu Seagala nawet trochę uświadczymy - nie są one tak pamiętne i efektowne jak w poprzednich jego obrazach (Steven grubnie z filmu na film), ale są niezłe. Historia także jest nawet w miarę przyzwoita i ciekawa, a klimat jest solidny. Próbowano wpleść tutaj też wątek buddy-movie, ale moim zdaniem wyszedł raczej średnio, bo scenariusz jest tak ustawiony, że Seagal zawsze musi ratować swojego kolegę i cisnąć mu jakimiś tekstami, a nie na zasadzie niezgrania charakterów. Chociaż przy kilku odzywkach nawet się uśmiechnąłem. Oceniam na 6/10. "Nieuchwytnego" widziałem na TVN7, czytał Janusz Kozioł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)