środa, 25 lipca 2018

"Mothra kontra Godzilla" (1964)

"Mothra kontra Godzilla" (1964) - czwarta część serii Showa i zarazem jedna z najlepszych osłon w całym uniwersum. Honda przypomina co w oryginale było najlepsze – wraca pesymistyczny klimat i mamy prawdziwy terror Króla Potworów. Tym razem staje on w szranki z mitologiczną ćmą Mothrą, która miała solowy film rok wcześniej. W owym czasie owad ten był chyba popularniejszy niż Godzilla i również tutaj jego wątek zostaje bardziej wyeksploatowany, a Godzilla stanowi rolę antagonisty. Zamiana ról w obrazie o legendarnym potworze, a co za tym idzie – zaserwowanie nam akcji w nieco innym świetle wyszła twórcom na plus. Nie mamy tym razem dwóch olbrzymów, którym zależy na zawładnięciu ziemią i o nią toczą między sobą walkę, ponieważ pojawia się Mothra, a ta nie ma złych intencji – to raczej deus ex machina, a zarazem ostatnia nadzieja. Zgadza się stanąć do pojedynku z Godzillą, przebaczając tym samym winnym zniszczeniu jej wyspy – tak jakby trochę rozlicza się ze swojego życia i postanawia go ofiarować w słusznej sprawie. Oddanie tego potwora jest naprawdę godne pochwały. Ponieważ Mothra nie ma wystarczająco wielu sił, by pokonać Godzillę, ta walka jest akurat przewidywalna, a raczej jednostronna i wiadomo, że tak czy siak ktoś jeszcze musi stanąć po jej stronie.
Oczywiście po raz kolejny na widzu robią wrażenie zniszczenia powodowane w metropoliach - wybuchy, atakowanie budynków czy same walki, które tutaj nieco przyspieszone są, co nie jest pierwszym takim zabiegiem w serii. Wrażenie robią również efekty dźwiękowe oraz odgłosy wydawane przez potwory, a także pieśni w wykonaniu małych strażniczek, które wprowadzają nas w nieco błogi stan. Wygląd Godzilli w tej części jest niezły, a potwór jest dynamiczny i często wspiera się swoim ogonem, który rozpędza przy wykonaniu półobrotu. Seria Showa ma kolejny, bardzo udany image tego potwora - w jego oczach widać zawziętość i chęć zawładnięcia terenem, na który przybył, budzi lęk, ale i determinację w podjęciu stosownych kroków wśród tych, którzy chcą stawić mu czoła. Mothra natomiast ma dla mnie dwa oblicza – jedno łagodne, spokojne, pełne ciepła i życzliwości, drugie zaś złowrogie i nastawione na walkę do samego końca. Film wzbogacony został więc o dwa kontrasty i to wyróżnia go nieco na tle innych. No i mamy naprawdę solidne efekty specjalne – wszystkie makiety, miniatury i modele wyglądają przyzwoicie. Również blue-box jest całkiem znośny. Dziwne, że potem nie umieli z niego korzystać :/
Ifukube stworzył wyrazisty i zapadający w ucho soundtrakck, który podkreśla dramatyzm oraz sprawia, że film jest jeszcze bardziej angażujący i emocjonujący. Aktorzy jak dla mnie w pełni się spisali, ale to klasa sama w sobie. Jest tutaj Hiroshi Koizumi czy Akira Takarda - wczuli się oni w powagę sytuacji i jasno przekazywali swoje myśli. W roli negatywnej wystąpił zaś Kenji Sahara jako bezwzględny Torahata. Na koniec przyczepię się do pewnej kwestii, otóż zastanawia mnie jedno – rozumiem, że mieszkańcy plemienia żywili do ludzi urazę, ale wiedzieli, że mają oni jajo, które ci chcą odzyskać, więc czemu byli tak bardzo przeciwni zjednoczeniu sił? Ale to taki szczegół, nie mający wpływu na ocenę - produkcję uznaję za pomysłową i dobrze dopracowaną. Oceniam na 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)