"Zaginiona kolonia" (2007) - zawsze mi szkoda takich filmów, które miały potencjał, coś w sobie mają, ale przez braki techniczne i budżetowe są zwyczajnie nieudane. "Zaginiona kolonia" ma solidny klimat, widać, że twórcy próbowali coś wykrzesać z tego projektu, ale na niewiele sobie mogli pozwolić. Sama fabuła ujdzie, chociaż można było ją lepiej rozpisać i trochę inaczej, żeby nie było aż takiej dosłowności. Wiele momentów jest także wymuszonych, bo twórcy musieli iść na łatwiznę i tworzyć naiwne sytuacje, by uniknąć dodatkowych kosztów. Tempo nawet odpowiednie jest i nie powiem - film miejscami trzyma w napięciu, szczególnie w nocnych scenach w forcie, jak nie wiadomo czy i kiedy pojawią się duchy. Tylko niestety ich animacja pozostawia wiele do życzenia - może nie są to najgorsze efekty CGI, ale są jednak słabe i sztuczne. Gorzej jest jeszcze jednak jak widzimy inne animacje, jak cyfrowa krew czy efekty gore - wtedy jest naprawdę kiepsko, bo same duchy ostatecznie idzie przeżyć. Z oddali nie wyglądają jeszcze najgorszej - przypominają upiory z "Mgły" Johna Carpentera i jej remake'u, ale na zbliżeniach to trochę lipa. I zbędne były te walki na miecze oraz tłumaczenie, że zjawy chwilę przed atakiem się materializują i da się je zabić. Zabić ducha... serio? Natomiast wątek z tym, że boją się wody, która symbolizuje życie był całkiem spoko.
Podobały mi się jeszcze dekoracje i kostiumy, bo wyglądały naprawdę nieźle i widać, że trochę przyłożono się - urokliwy był ten fort. W głównej roli występuje Adrian Paul, który wcielał się w serialowego "Nieśmiertelnego", Duncana MacLeoda i fajnie widzieć go na ekranie. No i ma on już wprawę w takich klimatach, bo w "Nieśmiertelnym" było wiele scen retrospekcji dziejących się w podobnym okresie. Widać, że na planie się dobrze bawi i tworzy nawet wyrazistą postać, choć na kartach scenariusza jest raczej jednowymiarowa. No cóż... polubiłem ten film, bo na swój sposób był ciekawy i jest trochę przyzwoitych momentów, ale jest wyraźnie niedorobiony, a słabe CGI powoduje, że mamy do czynienia z kinem klasy C. Chociaż... jak na film telewizyjny, to i tak ujdzie, bo czasem w kinowych są gorsze animacje. Mimo wszystko jednak szkoda zmarnowanego, nie rozwiniętego potencjału i klimatu - z większym budżetem, nieco przerobionym scenariuszem, poprawionymi efektami i większą ilością rekwizytów fizycznych to mógłby być jeden z najlepszych horrorów po 2000 r., a tak to jedynie jako ciekawostka, na zasadzie "patrzcie co mogliście mieć, a nie macie". Z oceną się waham, bo oscyluje ona między 4, a 5. "Zaginioną kolonię" oglądałem na Puls 2 i czytał Mariusz Siudziński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)