"Ptasiek" (1984) - kolejny film o skutkach wojny wietnamskiej i o tym, jaki ona miała wpływ na młodych obywateli, którzy musieli w niej służyć. Tym razem jest to produkcja raczej stricte psychologiczna, gdzie obserwujemy dwóch przyjaciół, którzy próbują dojść do siebie po odsłużeniu swojego – jeden z nich został oszpecony, a drugi całkowicie zatracił się w swoim świecie, uważając się za ptaka. Akcja obrazu dzieje się na dwóch płaszczyznach – jedna to próba porozumienia się Ala z „Ptaśkiem”, który zatracił się w swoich fantazjach i przebywa w zakładzie psychiatrycznym, w szpitalu wojskowym, a druga to retrospekcje opowiadające o przyjaźni głównych bohaterów, które rozwijały się na przestrzeni lat. Film fabularnie jest trochę ciężki, ale klimat okazuje się być dość luźny, przystępny i znajdzie się w nim trochę elementów humorystycznych, rozładowujących dość pesymistyczny wydźwięk „Ptaśka”. Całość ogląda się bez znużenia i z zaangażowaniem, a aktorzy – Nicolas Cage (który wtedy jeszcze nie robił wiochy) i Matthew Modine świetne wykreowali swoje postacie, między którymi czuć chemię i zażyłość. Szczególne uznanie należy się temu drugiemu, który perfekcyjnie wcielił się w postać osoby żyjącej w swoim świecie.
Podzielenie filmu na dwie przecinające się historie też podobało mi się, a i ogólnie lubię taki zabieg, gdzie fabuła leci dwoma torami – często to daje podwójną satysfakcję z oglądania, jak możemy oglądać zarówno wydarzenia obecne, jak i retrospekcje. Atutem tej produkcji jest też całkiem nieźle odtworzony klimat lat 50.-60. oraz ścieżka dźwiękowa, która ładnie współgra ze stroną wizualną. Sielankowe i niekiedy humorystyczne sceny kontrastują zaś z mrocznymi ujęciami w szpitalu wojskowym, gdzie dominują zimne barwy i uczucie klaustrofobii, co miało chyba odzwierciedlać stan psychiczny obu mężczyzn. Zakończenie filmu było dość nieprzewidywalne, ale jednocześnie nieco niepasujące do reszty, do jego wydźwięku i pozostawia uczucie niedosytu. Parę kwestii też można było lepiej rozwinąć i całość nieco wydłużyć, bo np. brakowało mi nieco większego zaakcentowania postępującej choroby/stanu tytułowego bohatera czy właśnie bardziej rozpisanego zakończenia, bo to w gotowym obrazie wygląda jakby ucinało historię zbyt wcześnie. „Ptaśka” oceniam na 6/10, ponieważ są lepsze tytuły w podobnym temacie i choć projekt uważam za jak najbardziej udany, to jednak jakoś przesadnie nie zachwycił mnie i nie zmusił do refleksji – oceniam na 6/10, z tym, że ocena może ulec zmianie z kolejnym seansem, bo coś ta „szósteczka” nie pasuje mi tutaj, a na „siódemeczkę” póki co trochę brakuje. Film oglądałem w TVP Kultura i czytał bodaj Kacper Kaliszewski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)