sobota, 28 kwietnia 2018

"Z Archiwum X" sezon 6. (1998-1999) - podsumowanie

Sezon 6. jest dość specyficzny i nasz serial podryfował w zupełnie innym kierunku - od tej serii jest słonecznie, efektownie, mamy rozbudowane panoramy i akcję dziejącą się na szerszym obszarze. Więcej jest także dystansu oraz autoironii, a od odcinków komediowych aż się roi. W sumie niewiele było takich typowo poważnych, śledczych, bo nawet te spiskowe (Dreamland) miały zabarwienie humorystyczne. Ma to swoje plusy i minusy - serial stał się luźniejszy, bardziej przystępny, ale jednocześnie zatracił się klimat pierwszych sezonów, które były mroczne, czasem wręcz duszne i spowite w ciemnych tonacjach. Początkowo ta zmiana nie przeszkadzała mi, ale potem trochę brakowało tej surowości i ciemności, podejrzanych magazynów i uliczek. Mimo wszystko jednak ta transformacja jest przydatna, bo mamy urozmaicenie i serial nie stoi w miejscu ;). Motyw romansowy Muldera i Scully ładnie nam ewoluuje i nie przeszkadza - ich relacje stają się intrygujące i coraz bliższe. No i Scully jeszcze bardziej wyładniała, natomiast Mulder wrócił do mało ciekawej fryzury z drugiego i chyba trzeciego sezonu. Muzyka Marka Snowa jest coraz bardziej genialna, wyrazista i mamy wiele kawałków, które są wprost rewelacyjne. No, na razie powiem tak - sezon solidny, a czy jest jednym z najlepszych, to się okaże, jak zobaczę wszystkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)