wtorek, 3 kwietnia 2018

"Kiedy gasną światła" (2016)

"Kiedy gasną światła" (2016) - była krótkometrażówka, którą inspirował się ten film, a teraz fabułę pociągnięto na pełny metraż - mi się wydaje, że historia lepiej obroniłaby się jako odcinek jakiegoś serialu - coś jak dawniej "Z archiwum X" albo "Strefa mroku". Produkcja krótkometrażowa no to cóż - każdy wie jak wygląda, a kinówka znowu trochę za bardzo rozwleka tę historię mimo krótkiego czasu trwania. Sam pomysł jest naprawdę oryginalny i ciekawy - pierwsze minuty są intrygujące i nawet nieźle się ogląda. Można nawet poczuć się nieswojo, bo atmosfera bywa napięta. Tak mniej więcej do sceny gdy Martin zostaje na noc u starszej siostry jest przyzwoicie - potem cała geneza i "życiorys" tajemniczej istoty pojawiającej się w mroku zostają wyjaśnione i czar pryska. Klimat zostaje zepsuty, jak wiadomo kim jest rzecz chowająca się pod osłoną nocy i jak się przed nią bronić. To odsłonięcie kart zniszczyło nieźle zapowiadający się horror. No i sama historia istoty schematyczna nieco - choroba, eksperymenty, zemsta za krzywdy... no te wątki poruszone są w co trzecim dzisiejszym horrorze. Dopóki nic nie wiadomo o potworze z mroku to jest spoko, a potem przewidywalnie i raczej mało angażująco. Ogółem jest całkiem możliwie i mamy parę momentów, które mogą przestraszyć, ale "Kiedy gasną światła" jakoś nie wybijają się mocno i potencjał był jednak większy. Mocne 5,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)