niedziela, 16 sierpnia 2020

"Porwani przez obcych" (1998)

"Porwani przez obcych" (1998) - nastoletni Tommy McPherson nagrywa kamerą wideo rodzinne spotkanie w Święto Dziękczynienia; kiedy McPhersonowie mają zamiar zasiąść do stołu i skosztować pieczonego indyka, niespodziewanie ucieka prąd, a za oknem, w oddali widzą dziwny rozbłysk. Tommy wraz ze starszymi braćmi - Kurtem oraz Brianem wychodzą na zewnątrz, by sprawdzić bezpieczniki, które okazują się spalone. Mężczyźni dostrzegają za to kolejne rozbłyski i trzaski, dochodzące z pola i zaintrygowani nimi idą sprawdzić, skąd pochodzą, błędnie zakładając, że z transformatora. W ciemnościach natrafiają jednak na UFO i istoty pozaziemskie, które dokonują eksperymentów na krowie. Kiedy kosmici spostrzegają braci, atakują ich bronią promieniową - Tommy, Kurt i Brain uciekają w popłochu do domu, a następnie opowiadają reszcie domowników o tym, co zobaczyli. Nikt jednak nie chce im uwierzyć, a pani McPherson nalega, by przestali się wygłupiać i zasiedli do posiłku. Niedługo później przybysze z kosmosu wyraźnie zaznaczają swoją obecność i pojawiają się na terenie posiadłości McPhersonów, tym samym zmieniając życie rodziny w piekło. "Porwani przez obcych" to horror zrealizowany w stylistyce found footage, którego twórcy od samego początku starają się przekonać nas, że oglądamy prawdziwy materiał - wplatają nawet do filmu wypowiedzi różnych specjalistów, potwierdzających jego autentyczność lub ludzi próbujących ją nieudolnie podważyć. W czasie trwania obrazu pojawiają się także ostrzeżenia, że niektóre fragmenty mogą być drastyczne. Wszystkie te zabiegi są właściwie w porządku, ale cała mistyfikacja od pierwszych minut skazana jest na porażkę, ponieważ występuje tutaj Aaron Pearl, aktor znany z kultowej, parodystycznej komedii Ści(ą)gany z udziałem Leslie Nielsena. Ciężko kupić historię, która rzekomo wydarzyła się naprawdę i stanowi świadectwo uprowadzenia amerykańskiej rodziny przez kosmitów, skoro pojawia się w niej znajoma twarz. Autorzy rok młodszego Blair Witch Project dzięki sprawnej akcji marketingowej, zatrudnieniu nieznanych osób oraz stworzeniu fikcyjnej legendy lepiej sobie poradzili ze sprzedażą takiej filmowej farsy.

Tak czy siak, tytuł ten potrafi bardzo mocno trzymać w napięciu - stanowi to jego największy atut, zaś reżyser ma tego świadomość i wyraźnie na to postawił. Atmosfera do pewnego momentu zagęszcza się z sekundy na sekundę, a i jak wiemy, najstraszniejsze jest to, czego nie widać, więc McPhersonowie nie walczą z hordami krwiożerczych obcych, tylko doświadczają niewytłumaczalnych, jeżących włos na głowie zjawisk, przedstawianych w kameralny sposób. Przykładowo - wszyscy nagle zaczynają krwawić z nosa, rażeni są ultradźwiękami powodującymi ostry ból głowy czy pieką ich karki. Zachowania protagonistów wyglądają na całkiem naturalne i spontaniczne, co pomaga w zaakceptowaniu fabuły udającej dokument. Jedynie Tommy czasem zbyt wrzeszczy i nadmiernie gada do kamery, choć powinien zachować ciszę. Jego matka również postępuje dziwacznie, nielogicznie, np. w obliczu inwazji kosmitów zachęca do jedzenia indyka oraz wspólnego spędzania czasu, nie przejmuje się panującą sytuacją, aczkolwiek można zrzucić to na jej alkoholizm - pije kieliszek wina za kieliszkiem, jest ewidentnie wstawiona, więc może straciła kontakt z rzeczywistością i nie traktowała rozgrywających się wydarzeń na poważnie. W dalszej części filmu rozczarowało mnie natomiast to, że najciekawszych postaci, m.in Kurta pozbyto się najszybciej, poza kadrem, a później, w finale, pozostałych przy życiu niemal hurtem. Tempo chwilami także nieco spowolniło, a i trochę raził mnie fakt, że familia skupia się na zamykaniu/nie otwieraniu konkretnych, bodaj drewnianych drzwi frontowych bądź ich pilnowaniu, chociaż w wielu pokojach są przeszklone ściany czy szklane drzwi ogrodowe z byle zamkiem, które najłatwiej i najprościej sforsować. Na ich miejscu przede wszystkim zająłbym się ich zatarasowaniem, a nie obserwacją tych solidnych, wejściowych. Mimo tych kilku niedociągnięć "Porwani przez obcych" to świetny horror lub raczej dreszczowiec sci-fi, potrafiący podziałać na wyobraźnię oraz dostarczyć wrażeń. Najlepiej oglądać go po zmroku, będąc samemu, wtedy uczucie grozy się wzmaga. Lubię bardzo ten projekt i jak dla mnie jest jednym z najlepszych w estetyce found footage. Moja ocena to 7/10. TVN7 kiedyś to emitowało z Januszem Koziołem na lektorce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)