"Pod groźbą śmierci" (1993) - Charles Bronson to także jeden z moich ulubionych aktorów, więc skrupulatnie uzupełniam swoją kolekcję o kolejne tytuły z jego udziałem. Ostatnio trafiłem na ten właśnie telewizyjny, kryminalny thriller. Bronson wciela się w nim w zgorzkniałego glinę po przejściach, Mike'a Donato, który musi schwytać seryjnego mordercę sióstr zakonnych. Śledztwa nie ułatwia fakt, że w czasie jego trwania ma współpracować ze swoją córką, Deną, również policjantką, z jaką nie ma zbyt dobrych relacji. Między nią a ojcem dochodzi do licznych utarczek i rozdrapywania starych ran, lecz stopniowo zaczynają odnajdywać wspólny język oraz wpadają na trop zabójcy. "Pod groźbą śmierci" nie cieszy się zbytnim uznaniem wśród widzów czy nawet fanów Charlesa Bronsona, ale mnie ten film wciągnął na tyle, że obejrzałem go z zainteresowaniem. To taki kameralny, mroczny kryminał/dreszczowiec, rozgrywający się według starego jak świat schematu - mamy maniaka, dokonującego okrutnych mordów, ale też doświadczonego detektywa i jego partnera, którzy tylko przełamując lody mogą dojść do porozumienia i odnieść wspólny sukces. Ponadto w tle przewija się przewidywalny wątek poboczny, a mianowicie tajemnicy z przeszłości, związanej z nieżyjącym synem Mike'a, która podzieliła niegdyś rodzinę Donato. Scenariusz jak widać zbudowano z klisz, ale reżyseria widowiska jest nawet niezła i pomimo efektu deja vu obraz ten ogląda się przyjemnie. Co prawda akcji nie uświadczymy tu praktycznie wcale (widzimy chyba dwie sceny z użyciem broni palnej), ale sam motyw śledztwa został przyzwoicie poprowadzony. Na mechanizmy działania policji oraz metody ich pracy również patrzy się z zaciekawieniem (tak, wiem, w rzeczywistości nie do końca to tak wygląda).
Klimat i realizacja stoi na poziomie telewizyjnym (coś jak późniejsza, lecz znacznie słabsza trylogia "Rodem z policji", też z Bronsonem) - całość przypomina bardziej dłuższy odcinek serialu sensacyjnego niż pełnoprawne kino, zaś każda sekwencja, w której coś bardziej dynamicznego się dzieje, np. pościg czy wymiana ognia, jest przedłużana najmocniej, jak tylko się da, dodatkowo chwilami zaprezentowana za pomocą zwolnionego tempa. Niektórym osobom może to nie odpowiadać, ale jeżeli komuś niestraszne są obrazy kręcone na potrzeby TV i nie odstrasza go skromne wykonanie takich projektów, to nie powinien mieć problemu z przebrnięciem przez "Pod groźbą śmierci". Ja przyznam, że od czasu do czasu lubię zerknąć na taki stonowany, wolno rozkręcający się film, w którym przede wszystkim trzeba śledzić i analizować fabułę oraz poczynania głównych bohaterów. Charles Bronson całkiem dobrze wypadł jako Mike Donato, ale co by nie mówić, ten aktor po prostu idealnie pasuje do ról nieustępliwych, milczących, bezkompromisowych funkcjonariuszy. Antagonista, z jakim gliniarzowi przyjdzie się zmierzyć, także jest wyrazisty i niezgorzej napisany, choć wydaje mi się, że za szybko ujawniono, kto się za nim kryje - bardziej trzymało w napięciu to, kiedy mieliśmy kilku podejrzanych i można było typować, który z nich okaże się psychopatą. Myślę, że o wiele lepszy efekt uzyskano by, gdyby dopiero w ostatnim akcie ujawniono oblicze mordercy, a do tego czasu scenarzyści mogliby pobawić się w mylenie tropów i niepotwierdzone sugestie, czego niestety nie zrobili. Pochwalę natomiast ładny, wpadający w ucho soundtrack, który jest sporym plusem tego przedsięwzięcia. "Pod groźbą śmierci" to średniej klasy thriller policyjny, niespecjalnie zapadający w pamięć, ale niemający możliwości znudzić nas podczas seansu oraz lepszy od niektórych niezbyt udanych produkcji Bronsona z lat 80., ("Zamach", "Posłaniec śmierci"). Moja ocena to naciagane 6/10, mam to na VHS od Demel-Vision, ekspresyjnie czyta tam genialny Tomasz Knapik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)