Akcja nie pędzi na łeb na szyję, lecz stopniowo się rozwija i nie pozwala na nudę - sceny, w których Doug Masters wraz z pilotem "Chappy'm" Sinclairem (Louis Gossett Jr.) oraz swoimi młodymi przyjaciółmi przygotowuje plan odbicia ojca z arabskiego więzienia ogląda się z niemałym zainteresowaniem, zaś akcenty humorystyczne, sympatyczne postacie i barwny soundtrack, zawierający m.in piosenki Queen czy Tiny Turner gwarantują dobrą rozrywkę. Na odpowiednim poziomie stoją również podniebne sekwencje (choć czasem nieco chaotycznie je zmontowano) - część ujęć powstała w powietrzu, na terenie Izraela, z wykorzystaniem prawdziwych maszyn wojskowych, aczkolwiek znajdą się i takie, które kręcono z modelami na tle niebieskiego ekranu lub tylnej projekcji (np. różne piruety, momenty wybuchu samolotów, zdjęcia z pilotem w kokpicie). Dostrzeże to jednak tylko wprawne oko - większość widzów może nie zauważyć, gdzie są izraelskie odrzutowce F-16, imitujące amerykańskie samoloty tego typu, a gdzie ich miniaturowe odpowiedniki. Aktorstwo jest przyzwoite, choć jedyna gwiazda tego projektu to Louis Gossett Jr. - ikona lat 80., która zagrała także w trzech kontynuacjach "Żelaznego Orła", niestety niecieszących się takim uznaniem jak pierwowzór. Oryginał możliwe, że nie został doceniony przez krytyków, ale na przestrzeni lat pokochali go kinomani i do dziś wiele osób wspomina go z sentymentem. Co tu dużo mówić - bardzo klimatyczna produkcja z pamiętną muzyką oraz paroma kultowymi już momentami, m.in atakiem Douga na arabski kraj. Moja ocena to 7,5/10, pomimo oczywistych naiwności. Posiadam wersję tego filmu z Polsatu z lat 90., czyta go Tomasz Knapik.
sobota, 5 października 2019
"Żelazny Orzeł" (1986)
Akcja nie pędzi na łeb na szyję, lecz stopniowo się rozwija i nie pozwala na nudę - sceny, w których Doug Masters wraz z pilotem "Chappy'm" Sinclairem (Louis Gossett Jr.) oraz swoimi młodymi przyjaciółmi przygotowuje plan odbicia ojca z arabskiego więzienia ogląda się z niemałym zainteresowaniem, zaś akcenty humorystyczne, sympatyczne postacie i barwny soundtrack, zawierający m.in piosenki Queen czy Tiny Turner gwarantują dobrą rozrywkę. Na odpowiednim poziomie stoją również podniebne sekwencje (choć czasem nieco chaotycznie je zmontowano) - część ujęć powstała w powietrzu, na terenie Izraela, z wykorzystaniem prawdziwych maszyn wojskowych, aczkolwiek znajdą się i takie, które kręcono z modelami na tle niebieskiego ekranu lub tylnej projekcji (np. różne piruety, momenty wybuchu samolotów, zdjęcia z pilotem w kokpicie). Dostrzeże to jednak tylko wprawne oko - większość widzów może nie zauważyć, gdzie są izraelskie odrzutowce F-16, imitujące amerykańskie samoloty tego typu, a gdzie ich miniaturowe odpowiedniki. Aktorstwo jest przyzwoite, choć jedyna gwiazda tego projektu to Louis Gossett Jr. - ikona lat 80., która zagrała także w trzech kontynuacjach "Żelaznego Orła", niestety niecieszących się takim uznaniem jak pierwowzór. Oryginał możliwe, że nie został doceniony przez krytyków, ale na przestrzeni lat pokochali go kinomani i do dziś wiele osób wspomina go z sentymentem. Co tu dużo mówić - bardzo klimatyczna produkcja z pamiętną muzyką oraz paroma kultowymi już momentami, m.in atakiem Douga na arabski kraj. Moja ocena to 7,5/10, pomimo oczywistych naiwności. Posiadam wersję tego filmu z Polsatu z lat 90., czyta go Tomasz Knapik.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)