sobota, 25 maja 2019

"Człowiek widmo" (2000)

"Człowiek widmo" (2000) - Paul Verhoeven, hollywoodzki specjalista od krwawych widowisk science-fiction, który ma na koncie m.in takie hity jak "RoboCop", "Pamięć absolutna" czy "Żołnierze kosmosu", tym razem wziął na warsztat temat niewidzialności i zabawy w Boga. Ten bezkompromisowy, niepoprawny politycznie reżyser słynie też z tego, że swoje dzieła lubi wzbogacać o jakieś głębsze refleksje (motyw pozbawienia człowieczeństwa w "RoboCopie", wątek utraconej osobowości oraz tkwieniu pomiędzy fikcją a rzeczywistością w "Pamięci absolutnej"), idące w parze z efektowną, przesiąkniętą brutalnością jatką. Nie inaczej jest w przypadku "Człowieka widmo" - Verhoeven stara się tu odpowiedzieć na pytanie, czy osoba niewidzialna, niedostrzegająca swojego odbicia w lustrze traci poczucie moralności i odpowiedzialności za własne postępowanie. Czy niewidoczność zaburza zdolność postrzegania dobra i zła oraz daje poczucie bezkarności? Holenderski twórca odpowiada na to dość jednoznacznie i łopatologicznie - arogancki, narcystyczny naukowiec Sebastian Caine, wynalazca specyfiku zapewniającego tą nietypową zdolność testuje go na sobie. Eksperyment kończy się powodzeniem, ale jego skutków nie można już odwrócić. Caine, będącym niedostrzegalny dla kolegów z zespołu pozwala sobie na coraz śmielsze występki, które z czasem przeradzają się w gwałty oraz zabójstwa. Nie chce również, by informacja o jego nowym "darze" (a może przekleństwie?) dotarła do wpływowych przełożonych, mogących podjąć radykalne kroki i go unicestwić. Sebastian postanawia pozbyć się więc wszystkich świadków, w tym także swoich współpracowników, zatrzeć ślady o swoim istnieniu oraz wydostać się z podziemnego, tajnego, rządowego laboratorium, w jakim aktualnie przebywa.
Ambitny, lecz zapatrzony w siebie uczony, wykreowany przez genialnego Kevina Bacona to osoba nieprzychylna, której negatywne cechy widz dostrzega od pierwszych minut. Stan niewidzialności tylko utwierdza go w samouwielbieniu, uwypukla wredny charakter i doprowadza do tego, że w Cainie rodzi się wyrachowany, bezwzględny zabójca. Zabieg raczej nie odznacza się żadną oryginalnością, ponieważ bez trudu można przewidzieć, że centralna postać bardzo szybko zacznie ewoluować w antybohatera, a gdy tylko przyjdzie okazja, to wykorzysta swoją nową umiejętność w niecnych celach. Scenarzyści również i jego przemianę przedstawiają w sposób prosty, mało wyszukany - Sebastian błyskawicznie ulega różnym pokusom i jedynie w kilku momentach widać targające nim dylematy. Do najlepszych należy chyba ten, kiedy z okna swojego mieszkania obserwuje ponętną, rozbierającą się sąsiadkę, mówiąc w międzyczasie do samego siebie "nawet o tym nie myśl", lecz po chwili namysłu dodając "a kto się dowie?", a następnie idzie ją zgwałcić. Wątek zgubnych właściwości niewidoczności w "Człowieku widmo" zobrazowano więc dość banalnie oraz powierzchownie, jednak dzięki świetnej, często luźnej grze Kevina Bacona jesteśmy w stanie kupić to, co kieruje protagonistą, z kolei staranna reżyseria Paula Verhoevena przysłania niedostatki czy uproszczenia fabuły. Co by nie mówić, film zasługuje na miano interesującego, wysokobudżetowego, trzymającego w napięciu thrillera sci-fi, dostarczającego niezobowiązującej rozrywki w letni wieczór. Zastosowane w nim efekty specjalne robią piorunujące wrażenie i zachwycają kreatywnością realizacji - chyba pierwszy raz w historii kina włożono tyle trudu w pokazanie na ekranie czegoś... czego na pierwszy rzut oka nie widać: Sebastian Caine, mimo iż dla reszty pracowników laboratorium jest niedostrzegalny, to fizycznie obraca się między nimi, podobnie jak wcielający się w niego Bacon, który na planie uczestniczył w wielu sekwencjach, ale w postprodukcji został wymazany z kadru. Aktora najczęściej ubierano w obcisłe, zielone lub niebieskie (czasem również czarne) kostiumy, dające się z łatwością usunąć przy obróbce, a wykonywane przez niego czynności rejestrowano normalnie. Kiedy więc cyfrowo pozbyto się zielonego bądź niebieskiego Kevina, powstawało wrażenie, że rzeczywiście w placówce przebywa istota niewidzialna, ubierająca się, przechadzająca czy poruszająca przedmiotami.
Oczywiście zastosowano także wiele innych technik, począwszy od tych staroszkolnych jak linki czy kostiumy, aż po kręcenie materiału na green-box bądź używanie zaawansowanej animacji komputerowej, broniącej się do dziś. CGI w "Człowieku widmo" wypada fenomenalnie i nawet gdy zdajemy sobie sprawę, że patrzymy na obiekt cyfrowy, to grafika wygląda na tyle dobrze, że nie ma sensu się jej czepiać. Miejscami całkowicie wygenerowany komputerowo Caine nie razi sztucznością, z powodzeniem integruje się z tłem i innymi ludźmi. Osiągnięto to dzięki zeskanowaniu całego ciała, mimiki twarzy oraz poszczególnych reakcji Kevina Bacona, które wykorzystano przy tworzeniu cyfrowej wersji Caine'a. Krwawych scen uświadczymy tu całkiem sporo, choć biorąc pod uwagę nazwisko reżysera tego projektu, nie ma w tym niczego zaskakującego. Soundtrack Jerry'ego Goldsmitha wpada w ucho i bez wątpienia został rzetelnie napisany. Z mankamentów mam tej produkcji tylko jedno do zarzucenia - tytułowy człowiek widmo jakimś cudem, po swoim wizualnym zniknięciu staje się niezwykle wytrzymały; podpalony, porażony prądem, wielokrotnie uderzony nadal funkcjonuje, nie odnosi poważniejszych ran i atakuje pozostałych przy życiu naukowców. Każdy osobnik po takich perypetiach kopnąłby w kalendarz, ale Caine'a praktycznie nic się nie ima. Ostatni akt przez nieuzasadnioną niezniszczalność Sebastiana staje się więc mocno naciągany. Reasumując - film może i nie dorównuje "RoboCopowi" czy "Pamięci absolutnej", nie jest też tak inteligentny, dający do myślenia jak wyżej wymienione, jednak przyjemnie się go ogląda i czuć tutaj wkład Verhoevena. Moja ocena to 6,5/10. "Hollow Man" posiadam na VHS od Warner - czyta go Maciej Gudowski. Obraz ten widziałem też kilkukrotnie na Polsacie, być może słyszałem wtedy tego samego lektora, nie pamiętam już i nie mam pewności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)