"
Głos nocy" (
1980) - ta powieść
Deana Koontza od pierwszych stron
okazała się być bardzo wciągająca, ale również zaskakująca, ponieważ dość znacząco różni się od poprzednich, przeczytanych już przeze mnie książek tego autora ("
Inwazja", "
Dom śmierci"). Nie uświadczymy tu żadnych wątków paranormalnych, motywów science-fiction ani wymyślnej, przekombinowanej historii - "
Głos nocy" opowiada o przyjaźni dwóch 14-latków, z czego pierwszy to nieśmiały, zakompleksiony "noł-lajf", a drugi podziwiany luzak, z którym każdy chce się przyjaźnić. W chwili, gdy znajomość rówieśników zacznie się rozwijać, szybko wyjdzie na jaw, że jeden z nich skrywa mroczne sekrety i jest raczej typem toksycznego przyjaciela. Akcja rozwija się szybko, zaś każdy kolejny rozdział staje się coraz bardziej mroczny i coraz mocniej trzyma czytelnika w napięciu. Postacie chłopców zostały ciekawie napisane i cieszy mnie, że pisarz skupił się głównie na nich, nie tracąc czasu na jakichś pobocznych bohaterów.
Koontz miejscem rozgrywających się wydarzeń uczynił nadmorskie, klimatyczne miasteczko Santa Leone. Jego opisy są skromne, aczkolwiek pobudzają wyobraźnię oraz sprawiają, że chcemy poczuć panujący w mieścinie plażowo-wakacyjny klimat, miejscami skąpany w aurze niepewności i grozy. Minimalizm w "Głosach nocy" stanowi duży plus, bowiem nie znajdziemy tu rozwleczonych rozdziałów czy fragmentów - wszystko zostało sprawnie rozpisane, nie ma dłużyzn, a książkę czyta się jednym tchem. Co tu dużo mówić - powieść ta jest solidnym, przyziemnym, emocjonującym dreszczowcem, wartym polecenia każdemu, kto ceni sobie ten typ literatury.
Moja ocena to 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)