niedziela, 24 marca 2019

"Pitch Black" (2000)

"Pitch Black" (2000) - na nieznanej planecie rozbija się kosmiczny statek, na pokładzie którego przebywa kilkanaście osób, m.in zbiegły z więzienia morderca, Richard B. Riddick. W przeszłości, podczas odsiadki w zakładzie karnym, zafundował on sobie operację oczu i dzięki niej może widzieć w ciemnościach. Po katastrofie, rozbitkowie przeszukują na pozór niezamieszkałą planetę, oświetlaną przez trzy słońca; okazuje się, że raz na 22 lata dochodzi do ich całkowitego zaćmienia, a w czasie jego trwania na łowy wyruszają nocne, drapieżne istoty. Jedyną szansą ocalonych jest więc Riddick, doskonale radzący sobie podczas mroku. Tak pokrótce przedstawia się fabuła filmu Davida Twohy, który w trakcie premiery miał raczej mieszane opinie wśród krytyków, jednak nieźle poradził sobie w box office i zaskarbił sympatię widzów, zaś na przestrzeni lat zyskał status obrazu kultowego. Moim zdaniem tytuł ten należy do jednych z najlepszych horrorów science-fiction jakie nakręcono i cyklicznie do niego powracam. Co prawda dużej ilości grozy tu nie uświadczymy, ale napięcie oraz klimat prezentują się wręcz genialnie, a wytrawna reżyseria Davida Twohy zachwyca. W "Pitch Black" urzekła mnie jeszcze różnorodna kolorystyka - niektóre kadry są bardzo jasne, inne wchodzą w mocno niebieskawą tonację, natomiast w drugiej połowie tej produkcji panują egipskie ciemności, rozświetlane jedynie latarkami czy blaskiem płomieni. Zabieg ten wraz z ładnymi, pustynnymi plenerami, dekoracjami wnętrz kosmicznych pojazdów oraz opuszczonych, naukowych placówek robi niesamowite wrażenie, a atmosfera jest tak gęsta, że niemal namacalna.
Efekty wizualne chwilami zdradzają swoją nienaturalność, ale i tak uważam je za solidne, ponieważ twórcy "Pitch Black" dysponowali ograniczonymi nakładami finansowymi i nie mogli sobie pozwolić na rozrzutność ani też przesadną widowiskowość. Zresztą - przy skromnym budżecie, opiewającym jedynie na 23 miliony dolarów, spece od efektów specjalnych i tak bardzo dobrze sobie poradzili. CGI również jest tu przyzwoite, chociaż ma swoje lepsze oraz gorsze momenty, przykładowo: podczas scen dziennych grafikę komputerową można z łatwością dostrzec, a latające potwory wyglądają nieco sztucznie. Niemniej jednak, w ujęciach słabo oświetlonych, kiedy wszystko spowija ciemność, widzowi ciężko rozpoznać, czy skradająca się bestia to obiekt cyfrowy, czy też model animatroniczny - nawet wtedy, gdy została ukazana w pełnej krasie. Sam wygląd spragnionych krwi potworów jest niebanalny, a z całą pewnością oryginalny - nareszcie nie mamy do czynienia z klonami legendarnego Obcego ani pająkowatymi stworzeniami z tysiącami odnóży i macek, tylko z czymś zupełnie innym, może nieco bardziej przyziemnym, lecz jakże nieludzkim. Vin Diesel w roli cynicznego zabójcy świetnie się odnalazł, widać, że na planie towarzyszyła mu swoboda, a portretowany przez niego Riddick może być godnym następcą Snake'a Plisskena. Uczynienie antybohatera centralną postacią filmu było pomysłowym strzałem w dziesiątkę, bo kreacja Diesela to już ikona kina science-fiction. Pozostała część obsady także się sprawdza, a zobaczymy tu jeszcze m.in Keitha Davida, Radhę Mitchell czy Cole'a Hausera - każdego z protagonistów (bądź antagonistów) obdarzono indywidualnym charakterem i generalnie każdego da się w jakiś sposób zapamiętać. Z kolei wątek konfliktu w grupie oraz jej stopniowego rozpadu został przez Twohy'ego precyzyjnie rozwinięty i nakręcony. Mam świadomość, że "Pitch Black" posiada swoje wady i nie jest jakimś ambitnym dziełem, które zrewolucjonizowało gatunek, ale nie sposób go nie docenić - oceniam na mocne 8/10.

Wersje lektorskie jakie znam (film nie miał szczęścia do lektorów):
* DVD Filmostrada - Jan Czernielewski
* TVN (16:9) - Piotr Borowiec
* TVP (16:9)  - Maciej Gudowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)