niedziela, 9 września 2018

"Kobieta-Wąż" (1966)

"Kobieta-Wąż" (1966) - to jeden z ulubionych filmów Tomasza Beksińskiego i m.in dlatego po niego sięgnąłem, choć do seansu podchodziłem z pewną rezerwą, z tego względu, że tytuł ten ma najróżniejsze opinie (od skrajnie negatywnych, po te wychwalające pod niebiosa). Zostałem jednak mile zaskoczony, bo mimo kiczowatej stylistyki, jest to kino przemyślane i wbrew pozorom całkiem inteligentne. Cała fabuła kręci się wokół zagadkowych zgonów oraz prywatnego śledztwa Harry'ego Spaldinga, który odziedziczył posiadłość po zmarłym w niewyjaśnionych okolicznościach bracie. Następnie dostajemy poboczny wątek posępnego dr Franklyn'a, mającego istotny wpływ na całą historię. Wszystko to zostało ciekawie zaserwowane i w dość smakowity, nastrojowy sposób - uwagę przykuwa niezła scenografia, a także wygląd wioski, w której rozgrywa się akcja. Dopracowany styl filmowania urzeka, a w napięciu trzyma aura tajemniczości, podsycana przez miejscową ludność i postać dr. Franklyna. Aktorstwo stoi tu na wysokim poziomie, ponieważ postawiono na minimalizm i naturalizm, a nie na groteskowość czy przesadną ekspresję, słynną w tamtym okresie. Dzięki temu, udaje się wykreować realistycznych bohaterów z krwi i kości.
Intryga rozwija się niespiesznie i zdarzają się przestoje, ale prowadzona i podsycana jest przyzwoicie. Zawrotnego tempa nie uświadczymy, ale nie ma mowy o jakiejś nudzie czy zmęczeniu podczas oglądania. Przyjemnie jest odkrywać wraz ze Spalding'ami prawdę, poza tym w ich domostwie panuje urokliwa sielanka, ale i równocześnie kontrastująca z nią groza. Do minusów produkcji zaliczyłbym to, że tytułowe monstrum pojawia się tak rzadko na ekranie (pierwszy raz dopiero w końcówce), ale można to zaakceptować. Charakteryzacja kobiety-węża nieco trąci myszką, nawet jak na lata 60., ale to też jakoś bardzo nie wypływa na odbiór tejże produkcji. Sama geneza bestii okazuje się być ciekawa i niebanalna. (SPOILER) Motyw zemsty kultu węża na córce doktora jest naprawdę interesujący i pomysłowy (KONIEC SPOILERA). Oceniam to na 6/10 - oglądałem wersję, którą tłumaczy i czyta Tomasz Beksiński - pochodzi ona prawdopodobnie z pirackiego VHS. Tomek jako lektor wypada średnio (wolę mocniejszą barwę głosu), ale jako tłumacz jak zawsze utrzymuje wysoki poziom, a jego przekład jest dokładny i solidny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)