sobota, 25 sierpnia 2018

"Kryjówka diabła" (1995)

"Kryjówka diabła" (1995) - ostatnio tytuł ten emitowany był w telewizji i zaciekawił mnie opis fabuły w programie TV oraz fakt, że w głównej roli jest tutaj Jeff Goldblum, którego bardzo lubię. Zdecydowałem się to obejrzeć i było warto, choć film miejscami rozczarowywał i był zbyt mało poważny - przede wszystkim za dużo tu wstawek i swoistych przerywników ze słabym (nawet jak na tamte lata) CGI, które odbierają realizmu. Skojarzenia z "Kosiarzem umysłów", w którym używano takiej samej animacji komputerowej będą słuszne, bo obie te produkcje nakręcił Brett Leonard. Innym minusem są dość schematyczne rozwiania fabularne, np. znowu mamy wątek wypadku samochodowego i cudownego uratowania bohatera oraz scenariuszowe skróty - Hatcha przywróciła do życia jakaś innowacyjna metoda leczenia, ale nie dowiadujemy się jaka, chociaż przydałoby się, żeby rzucono tutaj jakimiś terminami medycznymi, które choć trochę uwiarygodniłyby sytuację. Po powrocie do świata żywych Hatch też bardzo szybko wychodzi do domu i wszystko wraca do codzienności, jakby nigdy nic się nie stało.
Niemniej jednak, historia sama w sobie okazuje się być ciekawa i motyw widzenia oczami mordercy (mimo naiwności) chwycił. Reżyserowi udaje się wytworzyć niezły klimat, a także napiętą atmosferę. Intrygujące jest również uczucie paranoi oraz obsesji, udzielające się naszemu protagoniście, w którego wciela się jak zawsze świetny Jeff Goldblum - aktor kreuje interesującą, charakterną postać, z jaką można się utożsamiać i trzymać za nią kciuki. Na drugim planie partneruje mu Alfred Molina i popularna w latach 90. Alicia Silverstone (filmowa córka). W epizodzie też zobaczymy Rae Dawn Chong, znaną z "Commando". Zawodzi jednakże czarny charakter, nieco pozbawiony osobowości. Nie znamy też jego motywacji ani pobudek - wiemy tylko to, że jest zły, bo tak. Trochę to przeszkadza, ale sama psychologiczna rozgrywka między nim, a Hatch'em wypada przyzwoicie.
Oprawa muzyczna nie zachwyca - przez zbyt wiele rockowych kawałków ciężko o wytworzenie mrocznego nastroju, a soundtrackowi brakuje bardziej stonowanych, trzymających w napięciu utworów. Sataniczna stylistyka przewijająca się w tle jest stereotypowa, aczkolwiek akceptowalna. Zakończenie to najsłabszy, całkowicie niesatysfakcjonujący element i powiedziałbym nawet, że trochę psuje ostatni akt dość fajnej "Kryjówki diabła", niesłusznie uznawanej za obraz nieudany. Ja, choć trochę ponarzekałem na projekt Leonarda, to jednak spodobał mi się i seans zaliczam do przyjemnych. Widać, że to niskobudżetowy thriller, który z całą pewnością nie miał zmienić oblicza kinematografii i należy mieć to na uwadze. Jak się przymknie oko na poszczególne niedociągnięcia, to otrzymamy w miarę zmyślny dreszczowiec (przynajmniej w środkowej części fabuły). Oceniam na 5/10, oglądałem to w Stopklatce TV i lektorem był Piotr Borowiec. W tłumaczeniu znalazło się nawet parę bluzgów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj proszę o kulturalnym wypowiadaniu się :)